środa, 8 lipca 2015

Pod Słońcem Prowincji- Katarzyna Enerlich


Nie jestem typową 22-latką. Kocham święty spokój, wieś i mój rodzinny dom. Nade wszystko jednak, uwielbiam życie, które podporządkowane jest wyłącznie naturze, porom roku. Lubię chodzić boso, piec domowy chleb, obserwować, jak na parapecie z pestki cytryny wyrastają ciemnozielone liście. Wydaje mi się, że nie są to typowe zajęcia młodego człowieka. Młodzi ludzie lubią zabawę, a nie spokój, kontakt z przyrodą. Czasami przez to czuję się...staro. Nie o tym jednak. Tego samego szukam w lekturze. Bardzo rzadko jednak znajduję. 
  "Pod Słońcem Prowincji" to zbiór wszystkiego, co...wiejskie. Autorka zebrała ludowe opowieści, historie swojej sąsiadki Marty, przepisy na zdrowe dania i domowe kosmetyki (!). To również opowieść o tym, jak układa się życie, kiedy jego rytm dyktują pory roku i to, co akurat wyrośnie w ogrodzie. Historie pochodzą przede wszystkim z miejsca, w którym mieszka Katarzyna Enerlich- z Mazur. Dawniej na tych terenach mieszkali Niemcy. Wysiedleni, dzisiaj często wracają do swojej pierwszej ojczyzny.
  Wydaje mi się, że nie mogłam znaleźć lepszej książki na początek moich wakacji, pobytu na wsi. Moja Brodnica nazywana jest bramą Mazur, opisane historie są mi zatem bardzo bliskie. Przytoczone przepisy okazały się bardzo inspirujące. Zrobiłam na przykład ciastka owsiane z przepisu znalezionego w książce. Zniknęły bardzo szybko! Nie przepisy, nie piękne historie były dla mnie podczas lektury najbardziej pouczające. Najważniejsze okazało się to, co pomiędzy.
  Katarzyna Enerlich zwróciła moją uwagę na to, co wydawało mi się oczywiste, nigdy jednak o tym nie myślałam. Mam tu na myśli czerpanie czystej, niczym niezmąconej przyjemności, szczęścia z tego, co najprostsze. Niby banał, prawda? Ale czy zatrzymujecie się rano na chwilę, by spojrzeć na wschodzące Słońce i nabrać energii na cały dzień? Czy zamiast chować się pod parasolem, nie lepiej podczas deszczu, wyjść boso na rozgrzaną i wilgotną letnią ziemię? Sprawdzić, jak pachną malwy, albo co można zrobić z zebranej na polu nawłoci?
 Po lekturze "Pod Słońcem Prowincji" czuję się...spokojniejsza, zainspirowana. Naprawdę. Nie twierdzę, że ta książka trwale zmieni moje życie. Z pewnością jednak dała mi to, czego w tej chwili potrzebowałam. Pokazała, że szczęście znajduje się w harmonijnym życiu. A harmonia i spokój są w nas, trzeba tylko pomóc im wyjść ponad stres i ciągłą gonitwę.

1 komentarz:

  1. Dziękuję za te dobre słowa. Serdeczności posyłam. Niech dobro wraca. Katarzyna Enerlich

    OdpowiedzUsuń