piątek, 25 stycznia 2019

Bezbronne- Taylor Adams

     Z rezerwą podchodzę do wszystkich książek, które są promowane jako bestsellery, książki, które podbijają świat. Ale opis tej książki przemówił do mnie tak bardzo, że jak tylko wpadła w moje ręce zaczęłam czytać. 
    Jest Wigilia, Darby wyrusza w daleką podróż do domu. Wraca do matki, która jak się okazało, jest bardzo chora. Niestety, w drodze łapie ją śnieżyca stulecia. Na domiar złego rozładowuje jej się telefon i nie może złapać zasięgu. Musi zatrzymać się na postoju. W budynku spotyka czwórkę obcych ludzi, z którymi przyjdzie jej spędzić najbliższą noc. W poszukiwaniu choćby jednej kreski zasięgu wychodzi na zewnątrz. W jednym z zaparkowanych samochodów zauważa dziecięcą rączkę. Zaciśniętą na metalowej kracie. 
    Nie mogę powiedzieć nic więcej ale...Ta książka jest straszna. Autentycznie się jej bałam. Jednocześnie jednak, została napisała w tak przebiegły sposób, że ciężko jest się od niej oderwać. 
    Darby nie jest typową główną bohaterką. Główni bohaterowie mają bowiem to do siebie, że najczęściej są dobrzy. Postępują tak, jak należy, zawsze. Nie chodzi mi o to, że Darby robi coś złego, wręcz przeciwnie. Jednak otwarcie mówi o tym, że w porządku, postanowiła postąpić heroicznie, ale z drugiej strony trochę wychodzi z niej natura bardzo podobna do tego najgorszego, nastraszniejszego z bohaterów tej książki. Bo Darby, nawet jeżeli chce uratować dziewczynę, to chce też...się zemścić. 
    Czytam wiele thrillerów. Moi bliscy często łapiąc książki leżące gdzieś w moim domu, pytają- Nie boisz się tego czytać? Po co ty w ogóle czytasz TAKIE RZECZY? Tylko, że ja czytam je raczej bez emocji. Po prostu, strona po stronie, bez względu na to, jak bardzo wciągająca jest historia, nie zdarza mi się, żebym się jej przestraszyła.
     Z "Bezbronnymi" było inaczej. Po tym, jak którejś nocy czytałam do pierwszej, a potem, kiedy okazało się, że w całym domu nie śpię tylko ja, bałam się zasnąć. Ostatecznie zostawiłam światła zapalone niemal wszędzie i postanowiłam czytać tę książkę tylko w dzień. 
   Postanowienie złamałam dzień później, kiedy dotarłam niemal do zakończenia i znowu czytałam późno w nocy. To co innego, bo zakończenie zawirowało i już już, wydawało mi się, że autor zrobił coś strasznego, że nie, przecież ta książka nie może się tak skończyć...Na szczęście ostatnie zdanie (dosłownie) zmienia wszystko. 
    Tempo akcji jest ogromne i za każdym razem, kiedy wydaje się, że sytuacja jest bez wyjścia, pojawia się nowe rozwiązanie, natomiast zawsze, kiedy wydawało mi się, że Darby się uda...pojawiał się nowy element. 
    "Bezbronne" są trochę jak książkowy escape room. Autor otwiera przed nami pewne drogi, a potem w brutalny sposób je zamyka. Od początku trudno jest sobie wyobrazić, że ktoś z tej masakry wyjdzie cało. Wyłącznie dla czytelników o naprawdę mocnych nerwach. 


     

wtorek, 15 stycznia 2019

Morderczyni- Sarah A. Denzil


  Leah zaczyna życie w nowym miejscu. Podejmuje pracę w szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze. Przeprowadza się wraz z bratem, Tomem, do wiejskiego domu gdzieś między wrzosowiskami. W szpitalu zostają jej przydzielone trzy pacjentki. Ale jedna z nich wzbudza jej szczególne zainteresowanie. Isabel przed laty została skazana za morderstwo. Troje dzieci bawiło się razem nad stawem. Kiedy zrobiło się nienormalnie cicho i dorośli poszli sprawdzić, co robią, znaleźli małą Maisie pływającą w stawie...martwą, a obok lekko umazanego krwią Owena i Isabel z krwią na ustach.
     Sprawa tylko na pierwszy rzut oka wydawała się ewidentna. Kiedy Leah poznaje Isabel, stara się zachować pełen profesjonalizm, jednak dziewczyna jest...taka normalna. Nie ujmująco urocza jakby była socjopatką, ale też nie specjalnie wycofana. Rysuje ptaki, oswoiła wronę. Leah coraz bardziej zastanawia się, czy to możliwe, by ktoś taki mógł popełnić straszną zbrodnię. 
    Bardzo ciężko było mi przewidzieć, co się wydarzy. Razem z główną bohaterką naprawdę długo nie potrafiłam stwierdzić, czy wierzę Isabel. Ciężko było mi się przekonać do Leah. Nawet jeżeli z czasem okazało się, że miała pewne powody to...Nie miała jednocześnie takich mocno widocznych cech charakteru, takie trochę...ciepłe kluchy. To się nieco zmienia w drugiej części, kiedy Leah zostaje trochę...obnażona. 
    Isabel za to jest świetna. Niemal do ostatniej strony trudno było mi zdecydować, czy to ona zabiła Maisie, czy nie, tym bardziej, że w trakcie poznałam ojca Isabel i jej brata, który był wtedy przy nich, kiedy umierała Maisie. Czasami skłaniałam się ku jednej teorii, innym razem zupełnie odrzucałam scenariusz tego wydarzenia. 
   Przy tym wszystkim po prostu leciałam, strona po stronie, aż nieoczekiwanie robiła się pierwsza w nocy i okazało się, że niemal skończyłam lekturę.
    Mocne strony? Książka jest niezaprzeczalnie wciągająca i nieprzewidywalna. Dzieje się bardzo dużo, przez co w szczególność w drugiej części, ciężko się od niej oderwać. Co więcej, autorka jest bardzo przekonywująca w opowiadaniu o niewinności Isabel. Albo wręcz przeciwnie, o tym, że to ona jest morderczynią. Ciężko samemu zdecydować, po której stronie chcemy stanąć. 
   Są jednak i słabe strony. Bardzo dużo się dzieje. Autorka utrzymuje czytelnika w ciągłym, bardzo thrillerowym strachu, ale w pewnym momencie chciałam jej powiedzieć- dość, tego już zbyt wiele! Nie koniecznie dlatego, że było mi ciężko znieść ogrom strachu, raczej dlatego, że jeszcze jeden element i książka zrobiłaby się mocno przekombinowana... 
    Do połknięcia w kilka wieczorów, albo jeden dzień. Nie trzeba lubić głównej bohaterki, żeby dać się ponieść historii. Zaznaczyłabym jeszcze, że to thriller z gatunku tych brutalnych, takich, po których czytelnik boi się zgasić w nocy światło. Mocny, dla wytrawnych thrilleroholików ;-)