piątek, 27 stycznia 2017

Amerykańska sielanka- Philip Roth

    Moje pierwsze spotkanie z Rothem. Dostał za nią nagrodę Pulitzera. Postanowiłam sprawdzić o co tyle hałasu, tym bardziej, że dzisiaj (27.01.17) swoją premierę ma film nakręcony na podstawie książki, w reżyserii Ewana McGregora, który jest jednocześnie odtwórcą głównej roli, wciela się w Szweda Levova.
   Ameryka lat 60-tych, przykładna, sielankowa, rodzina Levovów. On prowadzi przejętą po ojcu fabrykę rękawiczek, ona, była miss New Jersey, gospodarstwo. Mają córkę, jedynaczkę Merry. Jest niemal idealna, odzwierciedlenie wszystkich wyobrażeń o doskonałym dziecku. Ma tylko jedną wadę. Jąka się. I kiedy dorasta, zmienia poglądy polityczne na skrajnie odmienne od tych rodziców. Angażuje się w ruch przeciwko wojnie w Wietnamie do tego stopnia, że podkłada bombę pod sklep. W zamachu ginie człowiek. Marry znika. Życie Levovów nigdy już nie będzie takie samo.
   Trudna historia, chociaż jednowątkowa i skupiona wokół wewnętrznych rozterek Szweda, pod względem interpretacji i wyciągniętych wniosków, bardzo wielowątkowa.
   Po pierwsze to obraz Ameryki, której my, Polacy, prawie nie znamy. Śmiejemy się z Amerykanów, że nie wiedzą, gdzie jest Polska, ale sami o historii Stanów wiemy bardzo niewiele. Świadectwo wewnętrznej historii Amerykanów, pierwszych aktów terroru i tego, jak bardzo decyzje polityczne tam, na górze, zmieniają życie zwykłych obywateli.
   Dla mnie jednak, "Amerykańska sielanka" to przede wszystkim doskonale skonstruowany portret psychologiczny ojca, człowieka. Szwed podejmuje decyzje dyktowane zdrowym rozsądkiem, a nie ojcowską miłością. Żyje tak, jak wydaje mu się, że wszyscy od niego oczekują, czyli...nijak. Nie potrafi uderzyć pięścią w stół, krzyknąć, sprzeciwić się, ani nawet rozpłakać. Nie potrafi nawet uratować własnego dziecka. Książka to świadectwo trudnej walki, jaką główny bohater toczy sam ze sobą, w imię dobrych manier, wychowania, pod presją społeczeństwa.
   Trudna i fascynująca jednocześnie. Doskonała narracja Philipa Rotha, przez "Amerykańską sielankę" po prostu się płynie. Chociaż po bardzo wzburzonym oceanie.
   Jeżeli natomiast chodzi o film, to obejrzyjcie zwiastun, mnie wciągnął i z pewnością wybiorę się do kina.

czwartek, 26 stycznia 2017

TBR, przeczytam w najbliższym czasie

     
  Rzadko robię takie zestawienia, bo zakładają pewien czytelniczy rygor. Musiałabym dokładnie trzymać się planu, a ja wolę czytać książki, które wpisują się w mój nastrój. Poza tym, każdego tygodnia przychodzą do mnie kolejne nowości i taki post musiałabym często uaktualniać. Ale...dawno mnie tu nie było. A książkowy rynek od dawna nie wypełnił się tak dobrą literaturą i tak wieloma ciekawymi pozycjami, że trudno wybrać coś odpowiedniego. Do nastroju...:) 


Teraz Naomi skrywa kolejny sekret: Roberta Hawortha. Jest kochankiem Naomi. Ma również żonę, z którą podobno mu się nie układa. Gdy Robert niespodziewanie znika, Naomi jest pewna, że coś musiało mu się stać. Policja jednak nie zamierza wszczynać śledztwa, poza tym żona Hawortha twierdzi, że ten wcale nie zaginął.Zdesperowana Naomi zmienia taktykę. Skoro policjanci nie chcą uwierzyć, że Robert jest w niebezpieczeństwie, przekona ich, że on sam stanowi zagrożenie dla innych. Wtedy będą zmuszeni go odszukać – i to natychmiast.


Po pierwsze Sophie Hannah i Promień rażenia. Poprzednie książki Hannah wciągały dobrą historią psychologicznego kryminału. Liczę na nią i tym razem. W opisie czytamy: 
Trzy lata temu Naomi Jenkins spotkało coś strasznego – tak strasznego, że nie powiedziała o tym nikomu. 





    Debiut Jane Harper, australijskiej pisarki. Robi furorę na całym świecie. Maleńką miejscowość opanowała susza. W oddalonej od miejscowości farmy rozegrał się prawdziwy dramat. Głowa rodziny, mąż i ojciec dwójki dzieci zabija najpierw żonę, potem dziecko, po czym zabija siebie. Miejscowy policjant nie wierzy samobójstwo. Przyjaciel z dzieciństwa mężczyzny wraca na pogrzeb i postanawia przyjrzeć się sprawie. Tym bardziej, że nie daje mu spokoju sprawa z przeszłości. Wtedy ktoś zginął. Zagadka została zamieciona pod dywan, dzisiaj znowu wypływa na światło dzienne. Zaczęłam czytać i...pochłania bez reszty. 






Bohaterem Amerykańskiej sielanki jest Szwed Levov, uwielbiany sportowiec w szkole średniej w Newark, który dorasta w czasach powojennej prosperity. Żeni się z miss stanu New Jersey, dziedziczy po ojcu fabrykę rękawiczek i przeprowadza się do kamiennego domu w sielskiej osadzie Old Rimrock. I nagle, pewnego dnia w 1968 roku, opuszcza go piękny amerykański sen o szczęściu.  Oto ukochana córka Szweda, Merry, wyrosła z kochającej, bystrej dziewczynki na zamkniętą, fanatyczną nastolatkę zdolną do niebywale brutalnego aktu politycznego terroryzmu. Z dnia na dzień Szwed zostaje wyrwany z wytęsknionej amerykańskiej sielanki i rzucony w odmęty szaleństwa. Przykuwająca, napędzana żalem, wściekłością i głębokim zrozumieniem dla opisywanych postaci, powieść ta jest arcydziełem Rotha. 
   Przeczytana, moje pierwsze spotkanie z Rothem. Film 27 stycznia trafi na ekrany polskich kin. Recenzji wypatrujcie...jutro, tj. 27 stycznia właśnie. 






   Nowe wydanie, najważniejszego podręcznika kochania w Polsce. Wszystko związane z filmem, o którym ostatnio bardzo głośno. Film opowiada historię samej Michaliny Wisłockiej. Książka to...podręcznik o seksie, kobiecie, ciele. Nigdy jej nie czytałam, chociaż poprzednie wydanie stoi gdzieś na półce w domu moich rodziców. Jestem jej bardzo ciekawa. Bardzo podoba mi się wznowienie książki w tej samej szacie graficznej co film. Doskonała promocja, pierwsze miejsce na liście bestsellerów empik.com. 















Henri. Reporter wojenny. Żył w ciągłym zagrożeniu, jednak najbardziej przerażał go stały związek i założenie rodziny. Ratuje tonącą dziewczynkę, ale sam zapada w śpiączkę.
Eddie. Redaktorka w wydawnictwie. Kiedyś związana z Henrim. Jej ustabilizowane życie burzy informacja, że uczynił ją odpowiedzialną za podejmowanie wszystkich decyzji dotyczących jego leczenia.
Sam. Wyjątkowo inteligentny i wrażliwy trzynastolatek. Łatwo rozpoznaje uczucia innych, a emocje opisuje za pomocą kolorów. Marzy o tym, aby w końcu poznać ojca, którego losy śledził przez całe życie.
Przeszłość i teraźniejszość, rzeczywistość i marzenia, prawda i to, co się prawdą wydaje, splatają się w jedną historię. Ścieżki trójki bohaterów krzyżują się w krainie snów, gdzie zacierają się granice, a wspomnienia dają drugą szansę na życie. 

Jestem wierną fanką Niny George. Pozycja obowiązkowa.  







Eksplozje to opowiadania J.L.Wiśniewskiego i odpowiedzi na nie, napisane przez popularnych obecnie polskich autorów. Podobna książka powstała mniej więcej rok temu, na Walentynki.  Tutaj możecie poczytać o "Kulminacjach"  Książka będzie miała swoją premierę 1 lutego. Idealna pozycja na tegoroczne Walentynki, zapewniam w ciemno. 













  Paulina Wnuk-Crepy jest Polką, która od 16 lat mieszka w Paryżu. Prowadzi bloga Mama w Paryżu. Napisała powieść, historię polsko-francuską. Jako wierna frankofilka, jestem jej bardzo ciekawa. 

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Dziewczyna, którą kochałeś- Jojo Moyes

 Jojo Moyes, niekwestionowana mistrzyni wyciskania łez. W Polsce bestsellerowa od czasów ekranizacji "Zanim się pojawiłeś". Jednak każdy, kto czytał jej inne książki wie, że "Zanim się pojawiłeś" to tylko wierzchołek stosiku bardzo emocjonalnych powieści. "Dziewczyna, którą kochałeś" jest jednak zupełnie inna od poprzednich książek autorki. Tajemnicza.
   Francja, rok 1917, wojna. Sophie wraz z siostrą i dziećmi prowadzi hotel w St Peronne. Unikają Niemców jak ognia, starają się im raczej schodzić z drogi. Do czasu, kiedy nie otrzymują rozkazu, żeby gościć ich w Le Coq Rouge.
  Sophie bardzo tęskni za wysłanym na front mężem. Eduard był malarzem. Impresjonistą. Została jej po nim w zasadzie tylko jedna pamiątka. Jej własny portret, "Dziewczyna, którą kochałeś". Obraz dodaje jej odwagi, przypomina o normalnym życiu. Do czasu, kiedy nie wpada w oko niemieckiemu Kommandatowi. Niemiec nie jest taki, jak pozostali. Wydaje się być...bardziej wrażliwy. Sophie wpada na pomysł, jak mogłaby dotrzeć do męża, do Eduarda.
  Rok 2006, Londyn. Liv mieszka w wielkim dizajnerskim, Szklanym Domu. Dom zbudował jej mąż, David. Teraz Davida nie ma. Został jej po nim dom i obraz. Impresjonistyczny portret kupiony na wakacjach w Barcelonie za bezcen.
  Paul zajmuje się odzyskiwaniem dzieł sztuki skradzionych podczas wojny. Któregoś wieczora odprowadza do domu pijaną dziewczynę. Nie wie wtedy, że przyjdzie mu walczyć o obraz Eduarda Lefevre'a. Nie wie, kto jest jego właścicielem. Nie ma pojęcia o tym, jak przypadkowo napotkana dziewczyna zmieni jego życie.  Do kogo finalnie należeć będzie "Dziewczyna..."? Czy Kommandant dotrzymał obietnicy i Sophie odnalazła Eduarda? Czy prawda ujrzy światło dzienne?
   Przede wszystkim to okładka książki w najmniejszym stopniu nie współgra z treścią, a opis z tyłu w ogóle nie oddaje kunsztu intrygi. Książka to tak naprawdę dwie opowieści. Wojenna opowieść Sophie i współczesna historia Liv. Opowieść o Sophie wciągnęła mnie bez reszty, bo zupełnie nie tego spodziewałam się po Jojo Moyes. Jednak bez Liv ta historia nie byłaby kompletna i postać Olivii jest bardzo dobra. Dla mnie zostaje jednak w cieniu Sophie.
   Trudno było mi się oderwać od lektury, na żadnym etapie "Dziewczyna..." nie była dla mnie przewidywalna. Przyjemność z oddania się dobrze skonstruowanej fabule była równie silna, co chęć rozwiązania zagadki obrazu. Najlepiej świadczy o tym fakt, że ostatnie 300 stron, czyli 2/3 całego tekstu, przeczytałam w jeden dzień. Bez przerwy.
   To nie jest emocjonalny rollercoaster "Zanim się pojawiłeś". To zaskakująca historia o miłości, wojnie i prawdzie. Pełna intryg i dylematów natury etycznej. Wciąga do ostatniego zdania i zupełnie zaskakuje zakończeniem. To, co wydarzyło się na końcu...trudno nie uronić łzy. Wspaniała, świetnie napisana historia.