piątek, 24 kwietnia 2020

Zatruty ogród- Alex Marwood

 
  Romy jest jedną z nielicznych ocalałych w zbiorowym samobójstwie w odizolowanej od świata sekcie. Po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego rozpoczyna życie w rzeczywistości, której nie rozumie, która, jak nauczono ją w sekcie, niesie śmiertelne zagrożenie. Nie jest jednak jedyną z ocalałych, musi znaleźć pozostałych, w tym swoje rodzeństwo. 
   Sarah, siostra matki Romy, postanawia zaopiekować się dziećmi, które przetrwały samobójstwo. Przyjdzie jej zmierzyć się z dziećmi, które zostały wychowane w czekającej na koniec świata sekcie. 
   Po opisie wydawcy spodziewałam się historii, w której uratowana z sekty Romy ucieka przed innymi ocalałymi członkami i próbuje ułożyć sobie życie. To jednak zupełnie inna historia. Romy sama będzie próbowała znaleźć ocalałych i wcale nie będzie chciała odciąć się od tego, w czym żyła. 
   Być może to właśnie jest główna wartość i to, co wzbudziło we mnie strach w tej książce. To, w jaki sposób zatruty sektą umysł postrzega rzeczywistość i to, że nie da się zmienić myślenia takiego ocalałego z dnia na dzień. 
    Nastawiłam się na zupełnie inną historię i ciężko było mi się przyzwyczaić do tego, o czym czytałam. Podobnie jak w ostatnio czytanym przeze mnie "Dylemacie" to thriller bardziej psychologiczny. Wpływający na czytelnika w taki dziwny, pokrętny sposób. To, w jaki sposób sekta nieodwracalnie zatruła umysły bohaterów książki, jest przerażające. 
   Denerwowała mnie postać Sarah'y. Była taka...bez wyrazu, nie było w niej niczego charakterystycznego. Nawet jeżeli pomyślana jako rozwiedziona, smutna kobieta, wydawała mi się bardzo naiwna i podporządkowująca. Kontrast pomiędzy myśleniem dzieci z sekty, a dorosłej kobiety, był pewnie celowym zabiegiem ale w jakiś sposób pokazywał, że ten sekciarski sposób postrzegania świata wygrywał, a to wzbudzało moją irytację. 
   Dziwna, nieprzewidywalna historia. Wzbudziła we mnie cały wachlarz emocji, od obrzydzenia, przez zaciekawienie, po złość. Thiller, który zaskakuje. 



czwartek, 9 kwietnia 2020

Dylemat- B.A. Paris

    Kilka lat temu B.A. Paris szturmem wdarła się do naszych bibliotek thrillerem "Za zamkniętymi drzwiami", który bardzo długo trwał na liście bestsellerów. Teraz autorka wraca z kolejnym thrillerem, który mimo, że jest na drugim miejscu na liście bestsellerów empik (dn. 18.03.20) to...zbiera też negatywne opinie. 
    Livia od dawna czeka na swoje czterdzieste urodziny. Mają być tak huczne, jak huczne powinno być wiele lat temu jej wesele. Livia skrywa jednak sekret, który dotyczy jej córki. Wie, że krótko po przyjęciu wszystko się wyda. 
    Adam chce zrobić Livi prezent, od dawna planuje, że ich córka, Marnie zrobi matce niespodziankę i pojawi się na przyjęciu, wróci z Hongkongu. Coś jednak idzie bardzo nie tak. Dzieje się coś strasznego. Czy Adam ukryje prawdę przed wszystkimi, żeby ocalić przyjęcie żony? 
    To nie jest thriller, do jakiego przyzwyczaiła nas autorka. Nie leje się krew, czytelnik nie boi się każdej kolejnej strony. To bardzo zagmatwana historia, trochę ocierająca się o thriller ale taki bardzo soft. Tytułowy dylemat dotyka obydwoje głównych bohaterów. Nie mówienie prawdy, skrywane sekrety powoli niszczą Livię i Adama, chociaż każdego z innego powodu.  
    To zagmatwana emocjonalnie historia, przez którą, ze względu na krótki czas akcji, bo niemal kilka dni, biegnie się bardzo szybko. Trudno się od niej oderwać ale równie trudno ukierunkować się, zaprzyjaźnić z bohaterami. Z jednej strony wzbudzają współczucie, a z drugiej w tym samym czasie, złość czytelnika.  
   "Dylemat" to nie thriller, który mrozi krew w żyłach. To historia pełna trudnych emocji, ciężka od kłamstwa. Tym, którzy liczą na straszny thriller polecam raczej pierwszą książkę Paris. Tym natomiast, którzy lubią zatopić się w hermetycznym świecie zagmatwanych, dramatycznych historii rodzinnych gorąco polecam. Przeczytałam w dwa dni, z ogromną przyjemnością.