Moje pierwsze spotkanie z Cobenem. Niby wiedziałam, że wszyscy się zachwycają, ale jakoś...ciągle było nam nie po drodze. I jest, w końcu. Najnowsza powieść, daję jej szansę. Oczekiwania mam ogromne.
Simon nie cofnie się przed niczym, żeby odzyskać swoją córkę- Paige. Paige rzuciła studia, dom rodzinny, całe dotychczasowe życie. Uzależniona od narkotyków, jest dla swoich rodziców w zasadzie nieuchwytna. Zdesperowany Simon postanawia szukać jej na własną rękę. Jedna bójka w Central Parku wystarcza, żeby wydarzenia potoczyły się błyskawicznie, prowadząc Simona i jego rodzinę w stronę śmiertelnego niebezpieczeństwa ale też, jak się wydaje, przybliżając go do córki.
Czytałam tę książkę trochę na raty. Pozwalam sobie czasami na takie intuicyjne czytanie. Jeżeli książka mnie nie wciąga, a trochę męczy, to...zastępuję ją inną ;-). Do Cobena jednak wróciłam. Pod zdjęciem tej książki na moim instagramie pojawiło się wiele sprzecznych komentarzy. Jedni byli zachwyceni, książkę pochłonęli w jeden dzień, inni wręcz przeciwnie, twierdzili, że książka im się dłużyła. Chyba jestem gdzieś pomiędzy. Dałam się jej wciągnąć pod koniec. Bohaterowie są świetni, bardzo charakterystyczni. Cała fabuła jest skomplikowana i mam wrażenie bardziej kryminalna, niż thrillerowa.
To, co mnie rozczarowało to fakt, że sama nie miałam szansy rozwiązać zagadki. W kryminale zazwyczaj czytelnik prowadzony jest tak, żeby cały czas skupiał się na jednym mordercy, a potem na koniec bach! morduje sympatyczna starsza pani. Ale w thrillerze jest inaczej. Tutaj...sama nie wiem, jak było. Wzbudził moją irytację fakt, że nie miałam żadnej szansy rozszyfrować tej zagadki.
Ostatecznie myślę, że historia jest warta przeczytania, podziwiam kunszt autora. Czuję się zachęcona do sięgnięcia po inne jego powieści.
Cobena cechuje pewna schematyczność ale lubię jego książki
OdpowiedzUsuń