Rzadko sięgam po tego typu książki. Nawet jeżeli już się na nie decyduję, to często lądują na samym końcu kolejki książek do przeczytania, a w efekcie, często czekają całymi miesiącami. Potrzebowałam jednak czegoś, co przełamałoby czytelniczą niemoc.
Nuri i Afra mieszkają w Syrii. Do wybuchu wojny Nuri prowadzi wraz ze swoim kuzynem pasiekę. Prowadzą egzotyczne, idylliczne życie w Aleppo. Wojna zmienia wszystko. Bojownicy zabijają dzieci, rujnują domy. Mustafa ucieka do Wielkiej Brytanii jako pierwszy. Afra, żona głównego bohatera, długo utrzymuje, że woli zginąć w swoim domu, niż uciekać. Strach w końcu wygania również ich. Rozpoczynają bardzo długą podróż, którą opisuje książka.
"Pszczelarz z Aleppo" to historia kontrastu. Kolejne rozdziały to częściowo zapis początków życia w nowym państwie, a z drugiej strony, kontrastowo zapis okrutnej wojny i drogi, jaką musieli odbyć Nuri i Afra decydując się na los...uchodźcy.
Z jednej strony klimat i kultura Syrii, od opisu której zaczyna się historia, jest dla mnie zupełnie egzotyczny, z drugiej jednak, niesamowicie fascynujący. Jeszcze bardziej nieznana wydaje mi się instytucja wojny. To, co w okrutnie realistyczny sposób opisuje tu autorka, wykracza poza moje wyobrażenia o współczesnym, cywilizowanym świecie.
Natomiast samo już słowo uchodźcy- jest jakby nieco bliższe. Z pewnością pamiętacie jakim pionkiem w politycznych rozgrywkach byli uchodźcy. I jednocześnie, ja przypominam sobie takie zdjęcie krążące w sieci, z martwym dzieckiem wyrzuconym na brzeg morza. Ta książka wyjaśnia od początku do końca, na przykładzie pojedynczej historii, jak do tego doszło. Pokazuje, z jakimi problemami borykają się ci ludzie. Problemami, o których my, dyskutując na temat mitycznych uchodźców, w cieple własnego domu, nie mamy zielonego pojęcia.
Historia zawarta w książce jest literacką fikcją, ale autorka pracowała jako wolontariusz w obozie dla uchodźców w Grecji.
Pięknie napisana, do granic przejmująca powieść. Historia, która otwiera oczy, pozwala zrozumieć. Na długo pozostanie w mojej pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz