Pierwsza tegoroczna świąteczna lektura. Czekam na nie, tak samo jak na Boże Narodzenie w zasadzie całą jesień. To jedyny okres w roku, kiedy czytam niemal wyłącznie polskich autorów, a od książek oczekuję wyjątkowo lekkości i szczęśliwego zakończenia.
To druga książka młodej autorki, Klaudii. Bohaterowie mają ok. 20 lat i chociaż to propozycja raczej young adult, to myślę, że oldboy'e (tacy jak ja :D) odnajdą w niej magię.
Główna bohaterka, Oliwia, jest młodą dziewczyną pochodzącą z małej miejscowości. Pracuje w piekarni, na codzień opiekuje się nastoletnią siostrą i ojcem. Matka wyjechała za granicę wiele lat wcześniej. Ojciec ma pogłębiający się problem z alkoholem. W życiu Oliwi pojawia się także mężczyzna, który był obok przez wiele lat. Teraz jednak ich relacja nieco się zmieni.
Czytelników poprzedniej książki Klaudii Bianek, "Jedynego takiego miejsca" nie muszę w żaden sposób przekonywać do lektury. "Najcenniejszy podarunek" jest utrzymany w podobnej stylistyce i tempie.
Natomiast tych, którzy z twórczością autorki nie mieli jeszcze do czynienia- fabuła jest delikatna, język wyważony. Przełamanie i kontrast w moim odczuciu stanowi z pewnością alkoholizm ojca. Pokazany bardzo realistycznie, rozwiązany tak, jak to bywa z uzależnieniem, a nie utopijnie- za to ogromny plus. Pozostałe elementy pasują do siebie i tworzą bardzo przyjemną całość. Słodką, świąteczną i taką...do przytulenia. Otula jak kocyk w renifer i kubek kakao.
Dla mnie największą wartość "Najcenniejszego podarunku" stanowiła jednak...Sara, pies głównej bohaterki. W książce wydawała mi się jedynie przyjemnym, czworonożnym dodatkiem. Kilka dni temu wpadłam jednak na post Klaudii na instagramie, w którym pisze ona o Sarze, swoim własnym psie. I nagle wszystkie elementy wskoczyły na swoje miejsce, a książka zyskała dla mnie piękną, sentymentalną wartość. Przepiękny gest, umieszczenie swojego zwierzaka na kartach powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz