poniedziałek, 9 stycznia 2017

Dziewczyna, którą kochałeś- Jojo Moyes

 Jojo Moyes, niekwestionowana mistrzyni wyciskania łez. W Polsce bestsellerowa od czasów ekranizacji "Zanim się pojawiłeś". Jednak każdy, kto czytał jej inne książki wie, że "Zanim się pojawiłeś" to tylko wierzchołek stosiku bardzo emocjonalnych powieści. "Dziewczyna, którą kochałeś" jest jednak zupełnie inna od poprzednich książek autorki. Tajemnicza.
   Francja, rok 1917, wojna. Sophie wraz z siostrą i dziećmi prowadzi hotel w St Peronne. Unikają Niemców jak ognia, starają się im raczej schodzić z drogi. Do czasu, kiedy nie otrzymują rozkazu, żeby gościć ich w Le Coq Rouge.
  Sophie bardzo tęskni za wysłanym na front mężem. Eduard był malarzem. Impresjonistą. Została jej po nim w zasadzie tylko jedna pamiątka. Jej własny portret, "Dziewczyna, którą kochałeś". Obraz dodaje jej odwagi, przypomina o normalnym życiu. Do czasu, kiedy nie wpada w oko niemieckiemu Kommandatowi. Niemiec nie jest taki, jak pozostali. Wydaje się być...bardziej wrażliwy. Sophie wpada na pomysł, jak mogłaby dotrzeć do męża, do Eduarda.
  Rok 2006, Londyn. Liv mieszka w wielkim dizajnerskim, Szklanym Domu. Dom zbudował jej mąż, David. Teraz Davida nie ma. Został jej po nim dom i obraz. Impresjonistyczny portret kupiony na wakacjach w Barcelonie za bezcen.
  Paul zajmuje się odzyskiwaniem dzieł sztuki skradzionych podczas wojny. Któregoś wieczora odprowadza do domu pijaną dziewczynę. Nie wie wtedy, że przyjdzie mu walczyć o obraz Eduarda Lefevre'a. Nie wie, kto jest jego właścicielem. Nie ma pojęcia o tym, jak przypadkowo napotkana dziewczyna zmieni jego życie.  Do kogo finalnie należeć będzie "Dziewczyna..."? Czy Kommandant dotrzymał obietnicy i Sophie odnalazła Eduarda? Czy prawda ujrzy światło dzienne?
   Przede wszystkim to okładka książki w najmniejszym stopniu nie współgra z treścią, a opis z tyłu w ogóle nie oddaje kunsztu intrygi. Książka to tak naprawdę dwie opowieści. Wojenna opowieść Sophie i współczesna historia Liv. Opowieść o Sophie wciągnęła mnie bez reszty, bo zupełnie nie tego spodziewałam się po Jojo Moyes. Jednak bez Liv ta historia nie byłaby kompletna i postać Olivii jest bardzo dobra. Dla mnie zostaje jednak w cieniu Sophie.
   Trudno było mi się oderwać od lektury, na żadnym etapie "Dziewczyna..." nie była dla mnie przewidywalna. Przyjemność z oddania się dobrze skonstruowanej fabule była równie silna, co chęć rozwiązania zagadki obrazu. Najlepiej świadczy o tym fakt, że ostatnie 300 stron, czyli 2/3 całego tekstu, przeczytałam w jeden dzień. Bez przerwy.
   To nie jest emocjonalny rollercoaster "Zanim się pojawiłeś". To zaskakująca historia o miłości, wojnie i prawdzie. Pełna intryg i dylematów natury etycznej. Wciąga do ostatniego zdania i zupełnie zaskakuje zakończeniem. To, co wydarzyło się na końcu...trudno nie uronić łzy. Wspaniała, świetnie napisana historia.

3 komentarze:

  1. Z prozą pani Jojo jeszcze nie miałam okazji się zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O bosze, muszę dorwać tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie polecamy ją dorwać ;) Chyba najlepsza powieść ze wszystkich tytułów Jojo Moyes. Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń