środa, 29 kwietnia 2015

W domu Madamme Chic-Jennifer L. Scott

   Chyba się starzeję...Coraz częściej sięgam po pisma o urządzaniu wnętrz. Przeglądam różne architektoniczne rozwiązania, nowinki i marzę. Marzę o designerskim lofcie na dachu wieżowca, albo o przeszklonym domu w środku lasu w Norwegii. Na razie mam jednak mieszkanie na owianym złą sławą osiedlu w Toruniu. Naturalnie, tu też może być pięknie. Zainwestowałam w piękną zastawę, kolorowe tekstylia, pudełka różnego kształtu, ale... to ciągle nie jest wymarzony loft.
   W książce "W domu Madame Chic" Jennifer Scott uczy, jak sprawić, by nasz dom, bez względu na to, czy mieszkamy w Paryżu, Kalifornii, czy Polsce, stał się piękny. Albo taki, jakim go sobie wymarzyliśmy, kiedy się do niego wprowadzaliśmy. Autorka dzieli książkę na kilka rozdziałów, w których przybliża nam kolejno, jak odkryć na nowo wyjątkowość naszego domu, jak zapanować nad ciągle "samoprodukującym się" bałaganem, a potem, jak żyć w nim tak, by każda, nawet najbardziej banalna czynność nie tylko nie sprawiała problemu, ale również wywoływała uśmiech na naszej twarzy. I nie chodzi tu o wieczór z książką, czy domowe spa, ale...zmywanie naczyń, czy opieka nad dziećmi.
  Z założenia nie czytam poradników. Kojarzą mi się wyłącznie z Bridget Jones i to tą wersją, która nie mogła zapanować nad swoim życiem. Z drugiej jednak strony czytam wszystko, co francuskie, Francją inspirowane. Jeżeli zatem po tej lekturze moje mieszkanie i życie będą wyglądać jak z żurnala...
  "W domu Madame Chic" nie przewróciło mojego życia do góry nogami. Ale lektura z pewnością sprawiła mi dużo frajdy, otworzyła również oczy na pewne, zupełnie błahe i oczywiste problemy, na które autorka podaje łatwe, przyjemne i bardzo logiczne uzasadnienie. Weźmy na przykład tworzący się w domu bałagan. Nie mam tu na myśli kurzu, czy brudnych naczyń, ale miejsca, w których zawsze, jakimś dziwnym cudem zbierają się najróżniejsze graty. Jennifer Scott dzieli te miejsca na martwe i gorące punkty. W martwych odkładają się (tak tak...same) książki, które czekają na przeczytanie, magazyny, które szkoda wyrzucić, ciuchy, które dawno na nas nie pasują, ale szkoda je oddawać. Gorące punkty to natomiast miejsca, w których, kiedy się spieszymy, składujemy rzeczy potrzebne "na już"- klucze, smycz dla psa, torebkę, pomadkę. Macie takie miejsca? No właśnie :) Autorka udziela całkiem przydatnych rad, jak sobie z nimi poradzić. Jak sprawić, by w cudowny sposób przestały się tam zbierać graty.
   Może nie przesłuchałam listy utworów, które Jennifer proponuje na kolejne pory dnia, może nie będę też myła okien co dwa tygodnie...Z pewnością jednak spróbuję, ba! nawet już to robię, zmotywuję siebie i innych domowników (autorka nie ograniczyła książki tylko dla szczęśliwych mężatek z dwójką dzieci, książka ma uniwersalny wydźwięk, rady w niej zawarte można z powodzeniem wprowadzać w życie nawet mieszkając w akademiku) do tego, by nie odkładać naczyń na wielką stertę, tylko dlatego, że te w zmywarce są czyste, a ja nie mam czasu ich wyciągnąć. To zajmuje zaledwie kilka minut! A ułatwi życie nie tylko mi, ale również pozostałym domownikom.
  Przydatna i piękna lektura, okraszona ilustracjami, które nie ukrywajmy, na naszych dorosłych twarzach wywołują zawsze dziecięcy uśmiech. Doskonała nie tylko dla tych, którzy potrzebują w swoim życiu zmian. Również dla tych, którzy, podobnie jak ja, mimo pozornej harmonii, wiedzą, że coś w ich domu/życiu nie wygląda tak jak powinno. Jenifer Scott pomaga znaleźć w tym wszystkim równowagę, nie tracąc przy tym czasu i dobrego humoru.

2 komentarze:

  1. Dla samych ilustracji na pewno warto zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  2. https://www.facebook.com/828585590492895/photos/a.829044107113710.1073741827.828585590492895/1018665114818274/?type=1&theater Zapraszam do udziału w konkursie! :)

    OdpowiedzUsuń