niedziela, 26 kwietnia 2015

O truskawkach i upokorzeniu.

 
watercolor: Forest Spirit Art Studio
  Proszę, niech pan wejdzie. Jestem tutaj, w kuchni. Upiekłam panu tartę z truskawkami. Z cynamonem. Wszyscy, widzi pan, łączą truskawki z wanilią. A ja z cynamonem, tak smakują jak zima i lato w jednym. Chociaż teraz to ani jedno, ani drugie... Proszę, niech się pan częstuje!
  Wie pan, zawsze kiedy dzieją się rzeczy dla mnie trudne, takie, które rozmiarem niesionych za sobą emocji, mnie przerastają, zawsze wtedy coś gotuję. Jedni piją wódkę, inni przesypiają całe dnie, a ja proszę pana gotuję. Spać nie mogę, bo myśli za bardzo wtedy galopują w mojej głowie i czuję się jeszcze gorzej, niż zanim się położyłam. Wódka wydaje mi się zupełnie niekobieca, taka...ordynarna. Mdłości mam na samą myśl. Och przepraszam, pan przecież je! Smakuje panu?
   Myślę, że za szybko urosłam. W sensie cielesności. Jakby moje ciało nie rozwijało się wprost proporcjonalnie do duszy.  Proszę, niech pan na mnie spojrzy. Co pan widzi? Kobietę dorosłą, poważną, z bagażem doświadczeń i pierwszymi siwymi włosami. Śmieje się pan, ale to prawda. Siwieję, chociaż nie mam nawet trzydziestki. To od stresu. Jak tak dalej pójdzie...ale nie o tym chciałam. Widzi pan poważną kobietę. A czy zastanowił się pan kiedyś, kto jest w środku? Ja panu powiem. W środku jest mała dziewczynka. Ta z dwoma warkoczami, twarzą ubrudzoną czekoladą. Ta beztroska, którą ojciec ciągle nosił na rękach. Wie pan, kiedyś powiedziałam pewnemu mężczyźnie, że jest mi przy nim bezpiecznie jak przy ojcu. I proszę sobie wyobrazić, on się za to obraził. Obraził się, że porównałam go do mojego ojca. A dla mnie to był najwspanialszy komplement, jaki mogłabym sobie tylko wymyślić!
  Dołożyć panu? Widzę, że smakuje. Bo widzi pan, w dziecięcym słowniku nie istnieje coś takiego jak upokorzenie. Dzieci nie znają tego uczucia. Wstyd, nieśmiałość, smutek-owszem. Ale nie upokorzenie. A mnie ktoś dzisiaj właśnie upokorzył. I moje dziecięce ja, które zupełnie nie współgra z ciałem, absolutnie nie może się z tym pogodzić. Bo nie rozumie. To znaczy ja nie rozumiem.
 Prawda, że pasuje cynamon do truskawek? A wie pan, po czym poznać, kto ugotował daną potrawę? Bo tym, jak pachną jego dłonie. Proszę, niech pan powącha moje dłonie. Och, ale bez zbędnej pruderii! Przecież jesteśmy dorośli! Cynamon i truskawki, prawda? Lato i zima jednocześnie. Chociaż teraz to...

1 komentarz: