niedziela, 10 sierpnia 2014

"Przez 10 minut" Chiara Gamberale-recenzja


Od samego słowa psychoanalityk dostaję gęsiej skórki. Jeżeli chociaż raz miałeś Drogi Czytelniku, do czynienia z takim szarlatanem, doskonale wiesz, co mam na myśli. Jak myślisz, czy gdyby Twoja matka wtedy, w dziewięćdziesiątym czwartym nie wysłała Cię do piwnicy po kiszone ogórki, Twoje relacje z rówieśnikami w szkole średniej poprawiłyby się? Nie, w moim domu rodzinnym nie było piwnicy. Chiara, bohaterka powieści trafiła na znacznie bardziej pomysłową psycholog. Wymyśliła ona dla niej pewną grę.
  Chiara jest pisarką, właśnie rozstała się z mężem, redakcja zabrała jej rubrykę w gazecie, nie potrafi przyzwyczaić się do życia w wielkim Rzymie. Psycholog, z różnym rezultatem pomaga jej na nowo poukładać życie, razem próbują znaleźć nowy, mocny filar, na którym Chiara mogłaby zbudować swoją rzeczywistość. W tym celu wymyśla dla niej pewną grę. Równie prostą, jak doszukiwanie się w dzieciństwie późniejszych, dorosłych problemów. Chiara codziennie przez dziesięć minut ma robić coś, czego jeszcze nigdy nie próbowała. Pierwszego dnia, zaraz po wyjściu od lekarza, bohaterka kieruje się do salonu kosmetycznego, żeby...pomalować paznokcie na kolor, który zawsze wydawał jej się zbyt odważny.
  Wydawało mi się, że autorka w każdym rozdziale będzie rzucała bohaterkę w coraz to nowe, coraz bardziej dzikie i oryginalne. Nic bardziej mylnego. Zaraz po fuksji na paznokciach, Chiara pierwszy raz w życiu smaży naleśniki...Jednak z każdym kolejnym dziesięciominutowym wyzwaniem główna bohaterka, razem z czytelnikiem, wyciąga z zupełnie prozaicznych czynności, coraz głębsze wnioski.
  Włoszka jest dla nas synonimem wesołej kuchareczki, kobiety spełnionej, która osiada gdzieś na pięknej włoskiej wsi, jej życie polega przede wszystkim na gotowaniu i pielęgnowaniu ogrodu, a na zapach chleba z rozmarynem przyciąga do siebie przystojnych Włochów. Chiara jest tego zupełnym przeciwieństwem. Jest zagubiona jak Bridget Jones, żadna z niej kucharka i miała problemy z anoreksją.
  Główna bohaterka kupiła mnie jednak czymś zupełnie innym.
       Wstaję, wkładam płaszcz na piżamę, której nie zdjęłam od rana, bo nie miałam wyraźnego powodu."
   Do tej pory wydawało mi się, co zresztą ciągle umacniała we mnie moja mama, że jestem jedyną osobą, której często zdarza się, że jeżeli nie musi wychodzić z domu, to się nie ubiera. Okazuje się jednak, że znacznie ode mnie starsza Chiara, też lubi przesiadywać w piżamie. Nie wspominając o tym, że podobnie jak ja ogląda serial o wampirach, serial stanowczo skierowany swoją treścią do nastolatek.
   Moje serce stopniało jednak do końca, kiedy jedno ze swoich dziesięciu minut bohaterka poświęca na...czytanie Harry'ego Pottera. Harry wychował moje pokolenie, czy się to komuś podoba, czy nie. I każdy dorosły (mam tu na myśli tych, którzy z przeczytaniem sagi J.K. Rowling czekali do pełnoletności), który rozumie i docenia magiczny świat Hogwartu automatycznie staje się mi bliski.
  Przez 10 minut to naprawdę pozycja, która może pokazać drogę do małego kroku, który może w konsekwencji zupełnie zmienić życie. Idealnie pokazuje bowiem, że czasami należy się zatrzymać na zaledwie kilka minut, żeby móc zauważyć i wyciągnąć wnioski z kwestii zupełnie prozaicznych.

2 komentarze:

  1. niedawno również czytałam tę książkę (czeka na recenzję) i przyznam, że mnie nie zachwyciła :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Dość orginalny pomysł na życie i na książkę. Może warto także spróbować :)

    OdpowiedzUsuń