piątek, 4 grudnia 2020

Dorzuć mnie do prezentu- Agnieszka Błażyńska

 
    Ta książka to zbiór opowieści. Losy bohaterów wzajemnie się ze sobą splatają. Bohaterka pierwszego opowiadania przeżywa Boże Narodzenie w samotności, bo z własnej nieroztropności zaraziła się koronawirusem. Kolejni bohaterowie mają ogrom przygotować do rodzinnej Wigilii na naście osób, dzieci spędzają Święta bez swoich rodziców, którzy wyjechali za granicę, żeby zarobić na spłatę kredytu. 

    To, co urzekło mnie poprzednim razem, znalazłam i w "Dorzuć mnie do prezentu". To niewymuszone poczucie humoru. Poza tym akcja książki jest bardzo współczesna, bo autorka wplata w fabułę to, co jest naszą codziennością, wirusa. I zwraca uwagę, na samym początku na to, co pewnie wielu z nas (chociaż nikomu tego nie życzę!) może spotkać- świąteczna izolacja. Smutna, okrutna rzeczywistość. Bohaterce tego opowiadania przydarza się jednak coś wspaniałego. Pięknego, romantycznego, chociaż nie może spotykać się zupełnie z nikim i nie wychodzi z domu. Zakochanie w czasie pandemii- bardzo współczesne ale opisane w piękny sposób. 

    Święta są w tej książce polskie, piękne, tradycyjne. Ze wszystkimi swoimi tradycyjnymi narzekaniami, teściowymi, którym wiecznie coś nie pasuje, prezentami, które kupuje się na ostatnią chwilę. Ale też z tym, co ja uwielbiam w powieściach świątecznych najmocniej- odrobiną magii, na którą czekam cały rok. Tą magiczną cząstką nadziei na mały, codzienny cud. Zabawna, romantyczna i taka przepięknie codzienna. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz