poniedziałek, 15 lipca 2019

33 razy, mój kochany- Nicolas Barreau

      Główny bohater, Julien, jest młodym wdowcem, wychowującym kilkuletniego syna. Jego żona, Helene, zmarła kilka miesięcy wcześniej, po nierównej walce z chorobą. Julien pozostaje na tym etapie żałoby, na którym nie wychodzi się z domu, tylko rozpacza i złości. Przed śmiercią Helene prosi go, by napisał do niej 33 listy, dokładnie tyle, ile przeżyła lat. Twierdzi, że to pomoże mu się uporać z żałobą, a może nawet pozwoli mu pokochać od nowa? 
    Nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej książce. W zasadzie rzadko decyduję się na takie historie. Bezwarunkowo czytam jednak te, których akcja dzieje się we Francji. Żona Juliena pochowana jest na cmentarzu na Montmartrze, akcja powieści toczy się w Paryżu. I jest to taki wymarzony, przepiękny Paryż, w którym chciałabym zamieszkać. Autor idealnie opisuje jego klimat. 
    Można by pomyśleć, że to nieco kiczowaty pomysł, o miłości...w Paryżu? Ale to nie jest łatwa miłość, w zasadzie to historia w znacznej części traktująca o żałobie, o tym, na ile razem ze zmarłym umiera uczucie, a ile z niego pozostaje w człowieku na zawsze. I czy, przede wszystkim, można kochać drugi raz? Czy to w ogóle jest możliwe? 
    Z twórczością autora zetknęłam się po raz pierwszy i już wiem, że wrócę do poprzednich jego książek. Cała historia i francuska atmosfera, w jakiej jest utrzymana, przypomina mi książki Niny George (które uwielbiam!). Liczyłam na romans, wzruszenie i pocałunki, a dostałam przepiękną historię pożegnania. To książka o trudnym czasie pomiędzy płaczem za zmarłym, a momentem, w którym na nowo chce się zacząć uśmiechać, żyć. 
    Przeczytana w kilka deszczowych wieczorów, z zapartym tchem, łzą wzruszenia ale i satysfakcją dobrze spędzonego czasu. Przy całej lawinie nowości, książek wydawanych niemal codziennie, to pozycja, która nie powinna przejść bez echa. Trudna i piękna jednocześnie. Chce się ją czytać i nie chce kończyć. Z pewnością jedna z tych książek, które na długo pozostają w mojej pamięci. 

      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz