Mam ochotę pobyć dzisiaj trochę taką Amelią Poulain. Nie widzieć jesieni, zjeść słodką zupę, szeleścić liśćmi spod nóg,oblizywać lukier z cudzych palców, wyczytywać banały pomiędzy wierszami i upajać się wzrokiem między spojrzeniami. Niewinnym, delikatnym, nieśmiałym. Tak zupełnie nie pasującym do roli. Wychodzę z roli. I oglądam ten kawałek Ciebie, kiedy Ty przypadkiem też z niej wyjdziesz. Najprzyjemniejsze są takie kawałki. Miłe, ciepłe, puchate i niezwykle jesienne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz