czwartek, 27 października 2011

jesien


W miękkim spojrzeniu w jesienny bury poranek,w spojrzeniu o miękkim akcencie, widzę spacer. Samotny spacer po jesiennym parku. Z wzrokiem troszkę niewidzącym i butami głęboko zatopionymi w złotych liściach. Zasłuchany i zapatrzony w rudo-złote szelesty wzrok nie zauważa. Nie widzi, że jego ciało lekko odepchnęło się od innego wzroku. Schowanego w szarych szalach, ukrytego za jakąś nostalgiczną mgłą, która nie pozwala podnieść wzroku od rozdeptywania rudych szelestów. Obudzone dotykiem spojrzenia spotykają się. Zaglądają głęboko w siebie, widzą w swoich środkach ciepłe puchate oceany. I nagle widzą, że szare szale wcale nie są im potrzebne. Że mogą połączyć spojrzenia w szeleszczącym chodzie. 
Jesień.

1 komentarz: