w upojnej nocy
upojonej lepkim winem
w spojrzeniu
na dwie poduszki
czekajęce
mdleję.
opadam
padam pod ciężarem
kradzionego camemberta
ukrytego
przed samą tylko sobą
skradzionego
z lodówki
własnej
czuję.
wpada powietrze wiatrem
w domu nie wieje
tutaj pachnie
zgniłą zimą
złudnym zalążkiem
wiosny
patrzę.
na pustą poduszkę
nie oddycha
nie widzi
nie czuje nawet
że ją głaszczę
delikatnie
czeka.
w niewiedzy
niedowiedzy
w niechcę-wiedzy
układając pytajniki
z camemberta
trwam.
fajne, naprawdę fajne
OdpowiedzUsuń