środa, 24 stycznia 2018

Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie- Janusz Leon Wiśniewski

   
    Janusz Wiśniewski jest chyba jednym z tych polskich autorów, którzy bardziej dzielą, niż łączą. Czytelniczki (czy panowie również czytają?) albo czytają wszystkie jego książki i uwielbiają, albo wręcz przeciwnie. Od wielu lat zaliczam się raczej do tych pierwszych. Chociaż nie bez krytyki. Czekałam na powieść od "Grand". Doczekałam się, a potem...czytałam ją kilka miesięcy. 
    Główny bohater, narrator historii, ulega dziwnemu wypadkowi, po którym zapada w półroczną śpiączkę. Budzi się w szpitalu w Amsterdamie. Jego ciało bardzo powoli budzi się ze snu, natomiast umysł zdaje się od razu gotowy do pracy. Tym samym podsuwa mężczyźnie kolejne wspomnienia, w zasadzie wspomnienia kolejnych kobiet. Byłej żony, córki, ale także wielu kochanek. Wszystko podlega surowej ocenie, mężczyzna wydaje się, widzi swoje życie z zupełnie nowej, krytycznej perspektywy. 
    Naprawdę dużo oczekiwałam od tej książki. "Grand" był wspaniały, poprzednie książki autora, być może dlatego, że czytałam je w młodym wieku, też zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Wiśniewski długo kazał czekać na powieść, chociaż, nie dał o sobie zapomnieć, regularnie wydawano zbiory opowiadań i felietonów. Ten na przykład. 
   Autor od zawsze ujmował mnie wrażliwością i sposobem patrzenia na kobiety. Dlatego, mimo fali krytyki, mimo stale podobnej tematyki, zawsze do niego wracałam. I wrócę z pewnością nie raz, chociaż..."Przebudzenie" szło mi bardzo opornie. Trudno mi było się wdrożyć, historia kompletnie mnie nie wciągnęła. Przypominała mi nieco książkę Niny George, "Księgę snów", gdzie główny bohater również jest w śpiączce, która również zmusza go do wielu przemyśleń. 
   Początkowo trochę się zmuszałam, z czasem zaczęłam wracać do "Przebudzenia" z większą ciekawością. Wiśniewski ciągle potrafi przepięknie opowiadać o kobietach, o miłości. Książka jest jednak już znacznie bardziej dojrzała, retrospektywna, może trochę...gorzka? 
   "Przebudzeniu" z pewnością trzeba dać czas. Czerpać przyjemność z samej lektury, nie koniecznie akcji. Wtedy książka trafia idealnie, wzrusza, porywa. Skłania do refleksji. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz