sobota, 19 maja 2018

Amy i Isabelle- Elizabeth Strout

     Elizabeth Strout jest jedną z tych autorek, o których bardzo dużo słyszałam, bardzo chciałam przeczytać, ale jakoś...nigdy nie wystarczało czasu. Tym sposobem zamiast zacząć, jak większość, od "Mam na imię Lucy" zaczęłam od "Amy i Isabelle", która oryginalnie jest jej debiutancką powieścią, wydaną właśnie w Polsce nakładem wydawnictwa Wielka Litera. 
     Dwie główne bohaterki i ich dwie historie. Isabelle, matka Amy, od lat pracuje w tym samym miejscu, mieszka sama z córką, jest powściągliwa i przez innych odbierana jako nieco sztywna. Amy jest nastolatką wchodzącą właśnie we wczesną dorosłość. Nie do końca wie, co się z nią dzieje, nie ma też śmiałości pytać o to matki. Ich relacja jest...trudna. Autorka opisuje ją jako niewidzialną czarną nić łączącą kobiety, która napina się w sytuacjach trudnych. Tych dostarcza Amy, kiedy poznaje nowego nauczyciela matematyki, pana Robertsona. Relacja nastolatki i nauczyciela daleko wykracza poza tę formalną i budzi w Amy ogrom wstydu. Do czasu...kiedy o wszystkim nie dowie się Isabelle. 
   Opis fabuły w ogóle nie oddaje świetności tej książki. Naprawdę, kiedy sama go czytałam, obawiałam się, że książka mnie znuży i trudno mi będzie dobrnąć do końca. Nic bardziej mylnego. Trudno było mi się oderwać. 
    Elizabeth Strout doskonale kreśli obraz małomiasteczkowej amerykańskiej społeczności. Doskonale pokazuje ramy, w których żyją mieszkańcy miasteczka. Co więcej, idealnie opisuje również ramy, w które jako samotna matka wpędza się Isabelle i w jakich nakazuje funkcjonować Amy. 
    Bunt nastolatki nie jest tu niczym oczywistym. Autorka pokazuje go jakby od środka, nie jako wszechwiedząca, ale jakby Amy była pierwszą nastolatką wchodzącą w ten trudny okres. Bo czy nie jest tak, że każdy z nas kiedy przez to przechodził, czuł, że coś jest nie tak i że z pewnością nikt z rówieśników nie przeżywa nic podobnego? 
    Na uwagę zasługuje tu jednak głównie gorzka relacja matki i córki. Matki, która za wszelką cenę próbuje ustrzec Amy przed błędami, które sama popełnia w młodości i jest tym tak bardzo pochłonięta, że nie zauważa, że córka robi właśnie to, czego Isabelle obawia się najbardziej. Co więcej, Isabelle zazdrości córce. To z pewnością jedna z ciemniejszych stron macierzyństwa i przypuszczam, że niemal żadna kobieta nie miałaby w sobie tyle odwagi, by przyznać się do tego, że zazdrości córce pierwszej miłości, pierwszego pocałunku... 
     Wielowątkowość i doskonale napisana historia. Doskonała na rozpoczęcie przygody z Elizabeth Strout. To nie jest powiastka, którą czyta się raz, a potem na zawsze odkłada na półkę, ale historia, którą chce się mieć w swojej bibliotece. 

środa, 9 maja 2018

Mieszkaj pięknie- Jagoda Kutkowska


    Wszyscy chcemy mieszkać pięknie. Niektórzy skupiają się na tym mniej, inni bardziej. Czasami chcemy wykonać kompleksowy remont całego mieszania, innym razem wymienić kanapę, kiedy indziej po prostu coś odświeżyć. 
    Zaczyna się najczęściej tak samo. Coś bym zmieniła. Potem następuje wielogodzinne przeglądanie internetu w poszukiwaniu inspiracji, szybkie zakupy w Ikei (te słodkie świeczki i kolorowe osłonki na doniczki też się przecież przydadzą) i można urządzać. Stara kanapa zostaje, ale rzucimy na nią kolorowe poduszki. Kredens zostaje, bo po rodzicach, ale obok postawimy stolik kawowy, w skandynawskim stylu, wszyscy na instagramie taki mają. Na stolik lampa, co prawda nie chodzi od dwóch lat, ale szkoda wyrzucać. Jeszcze tylko zapalę świeczki i...Voila. Wygląda jak w katalogu? No
właśnie...ani trochę.    Tutaj z pomocą przychodzi książka Jagody Kutkowskiej. Autorka chciałaby, żeby książka stała się takim notatnikiem z pomysłami. Czytelnik ma po niej pisać, notować swoje
pomysły. Ona natomiast pokazuje krok po kroku jak  na początku wyznaczyć swój styl, zacząć zbierać inspiracje, dobierać kolory, tworzyć mood boardy (a nie tylko tablice na Pintereście :)), a potem przejść od projektowania, do tworzenia. Podaje też sporo sprawdzonych trików na to, by przestrzeń powiększyć, pomniejszyć, sprawić, by było jaśniej, cieplej etc. Brzmi super, prawda?
   I w środku jest równie świetna. Przepięknie wydana, myślę, że nie znajdzie się wielu czytelników, którzy odważą się po niej pisać...Z pewnością jednak będzie źródłem praktycznej wiedzy i pozwoli usystematyzować nasze pomysły. Co więcej, z pewnością stanie się źródłem inspiracji, autorka podaje na przykład adresy świetnych kont wnętrzarskich na instagramie. Autorka każdemu pomieszczeniu poświęca osobny rozdział, pisze o dodatkach, roślinach, kolorach. Całość opatrzona jest ogromną ilością pięknych zdjęć. 
    "Mieszkaj pięknie" trafiło do mnie w najlepszym momencie, właśnie się przeprowadziłam. Na razie jestem w fazie planowania i mieszkania na walizkach (przesadzam, walizek już nie ma, ale nie ma też szafy, więc ciuchy leżą na podłodze...), ale już wiem, że z wielu rad autorki skorzystam. 
   I stworzę moją własną urban jungle. To ostatni rozdział w książce, mój ulubiony, zajrzyjcie koniecznie! :)