poniedziałek, 23 listopada 2020

Nic się nie dzieje- Kathryn Nicolai


     Mięliście w dzieciństwie takie książki z bajkami na 365 dni? Ja miałam, wielką niebieską księgę, którą uwielbiałam. Tata wieczorem czytał je mi i mojej siostrze, i nigdy nie kończyło się na jednej. Kiedy natomiast nie mogłam zasnąć, rodzice zawsze mówili mi, żebym pomyślała o czymś przyjemnym.  No właśnie...kiedy przed snem znaleźliście czas na pomyślenie o czymś, co sprawia Wam radość? Czy częściej nie jest tak, że odkładacie telefon, zamykacie oczy i...bum! Zaczyna się gonitwa myśli, o niezałatwionych sprawach, kompromitujących sytuacjach z przeszłości, ostatnich niepowodzeniach? A gdyby tak, za pomocą książki, powoli wyćwiczyć inny senny rytuał? 

    Coś, co w ogromnym uproszczeniu można nazwać bajkami dla dzieci, stworzyła Kathryn Nicolai. W książce znajdziemy dokładny opis działania jej opowieści, a także przepiękną mapę wymyślonego miasta, ilustracje, przepisy, czy nauki medytacji. 

    Idea jest bardzo prosta. Przed snem należy odłożyć wszystkie bieżące sprawy. Wziąć do ręki książkę i pozwolić jednej z opowieści zamieszkać w naszej wyobraźni. To nie są wartkie opowiadania, nie chodzi tu bowiem o akcję, ale treść, która ma wpłynąć na nastrój, dosłownie pozwolić czytelnikowi zobaczyć to, co przeczytał. Po zamknięciu książki, spokojne obrazy nadal wirują w naszej wyobraźni. Przywołane, uspokajają i pozwalają zasnąć. Jest tylko jedno zastrzeżenie. By opowieści mogły naprawdę zadziałać, trzeba poświęcić temu rytuałowi więcej niż jeden wieczór. Wtedy...zacznie się magia. 

    Jestem tą książką absolutnie zachwycona. Sama idea wydaje mi się wpisana w teorię uważności, mindfullness, chociaż sama autorka tego tu nie przywołuje. I dobrze. Nie musimy być psychologiem, żeby pozwolić swojemu umysłowi na odpoczynek. Co więcej, książka jest przepięknie wydana, ilustracje w środku przywołują wspomnienie książek czytanych w dzieciństwie. Czy Wy też tak bardzo jako dzieci uwielbialiście oglądać ilustracje? I zawsze te książki, do których były obrazki, pobudzały wyobraźnię jakoś tak...bardziej? 

    Tę książkę po prostu trzeba mieć na nocnym stoliku. Na moim gości już od tygodnia. Z ogromną przyjemnością pozwalam jej mnie uspokajać i tulić do snu. Działa jak ciepła kołdra, kubek ulubionych ziółek, albo przytulenie do kogoś kochanego. Koi rozedrgane myśli, uspokaja. Cudnowna. 



wtorek, 17 listopada 2020

Pięć lat z życia Donnie Kohan- Rebecca Serle

 

      Przyznaję, że pomysł autorki na tę historię wydał mi się bardzo oryginalny. Literatura, w szczególności taka służąca rozrywce, ogromnie często powiela schematy. Trochę jakby wszystko już zostało napisane. Ale o czymś takim jeszcze nie słyszałam. 

    Główna bohaterka prowadzi bardzo poukładane życie. Pewnego wieczoru, zasypia zmęczona na kanapie i budzi się w zupełnie innej rzeczywistości, u boku mężczyzny, którego nie zna, w obcym mieszkaniu i pierścionku zaręczynowym, którego nigdy nie widziała. Czy rzeczywistość zaprowadzi ją do tego miejsca? Tego, które wyśniła? Nic bowiem na to nie wskazuje, a ona sama za wszelką cenę będzie starała się tego uniknąć. 

    Całość, nawet kiedy ja teraz to opisuję, brzmi lekko i przyjemnie. Takiej właśnie historii się spodziewałam. I postaram się nie odkryć zbyt wiele przed Wami, ale to, co wydarzyło się dalej, daleko przekroczyło moje wyobrażenia.

    W książce wydarzy się bowiem coś bardzo trudnego. I to, że początkowo fabuła krąży wokół miłosnych rozterek głównej bohaterki, bardzo mnie zmyliło. Bo dla mnie, ta książka okazała się głównie piękną historią o przyjaźni pomiędzy dwiema kobietami. Takiej przyjaźni, która potrafi przetrwać całe życie, chociaż jest pełna emocji, również tych trudnych. 

    Powinnam Was również ostrzec, że ta historia naprawdę w pewnym momencie robi się bardzo trudna, smutna, wzruszająca. Prowadzi jednak do przepięknego morału. Dlatego tak bardzo skojarzyła mi się z "Promyczkiem", w którym podobnie, początkowo nic nie wskazuje na to, co się wydarzy, i który również kończy się przepiękną lekcją życia. 

    To książka, którą poleciłabym najlepszej przyjaciółce. Albo podarowałabym jej w prezencie. Powinna krążyć w kręgach kobiecej przyjaźni i umacniać siłę tych damsko-damskich relacji. Przepiękna! 

piątek, 13 listopada 2020

Wigilijne opowieści- antologia opowiadań

 


    Uwielbiam opowiadania. Wydaja mi się taką bardzo… niezobowiązującą formą czytelnictwa. Mogę do nich usiąść, poświęcić dwadzieścia minut na całą historię, a potem zapomnieć o książce i wrócić do niej, kiedy będę miała na to ochotę.

    „Wigilijne opowieści” to świąteczne opowiadania polskich autorów, których motywem (wcale nie przewodnim acz bardzo istotnym!) są bożonarodzeniowe potrawy. Znajdziemy tu korzenną przyprawę do pierników Tomasza Betchera, karpia Jacka Galińskiego czy sernik budyniowy Magdaleny Majcher. Opowiadania opatrzone są przepisami, co absolutnie mnie urzekło.

    Z recenzowaniem zbiorów opowiadań mam zawsze pewien problem, trudno bowiem ocenić mi całą książkę. Myślę, że należałoby podchodzić do każdego z opowiadań indywidualnie. Mnie absolutnie urzekło to z korzenną przyprawą Tomasza Betchera. Autor napisał w zeszłym roku równie korzenną książkę, „Szczęście z piernika” do której odsyłam wszystkich, którym spodobało się opowiadanie.

    Piękne było opowiadanie Agnieszki Lis, bardzo przypominało mi książki...Małgorzaty Musierowicz. Głównymi bohaterkami są w nim dwie nastolatki. Dziewczynki przeżywają Święta na pograniczu dorosłości, pierwszych miłości i poważnych problemów, ciągle jeszcze w obliczu zbliżającej się Gwiazdki budząc w sobie dziecięcą naiwność i szczerą radość. Czytałam z rozrzewnieniem wspominając, kiedy to ja z moją siostrą tak samo ekscytowałam się ubieraniem choinki, mając jednak ciągle w głowie pierwsze nastoletnie miłości.

    Głośno śmiałam się przy opowiadaniu Jacka Galińskiego. Nie czytałam wcześniej jego książek i jestem zachwycona. Niewymuszony humor, przezabawna historia pewnego karpia… Wiem na pewno, że w tym roku ktoś na Święta dostanie jedną z jego książek.

    Książka idealna do czytania przed samymi Świętami. Wtedy, kiedy wciągają nas domowe obowiązki i czasu na czytanie zostaje naprawdę niewiele. Między mieleniem maku, a przygotowywaniem barszczu. Albo po dniu spędzonym na gruntownych porządkach. Jedno opowiadanie, przyjemnie wprowadza w magiczny czas Bożego Narodzenia. I pozwala dawkować sobie przyjemność. Przepiękna. Do tego przepisy, może któraś z potraw trafi w tym roku na Wasz wigilijny stół?