czwartek, 16 sierpnia 2018

Francuskie lato- Catherine Isaac

      Ostatnio mam strasznie mało czasu na czytanie i jeżeli sięgam po książkę, to chciałabym, żeby wciągnęła mnie bez reszty. Francuskie lato miało być jak Zanim się pojawiłeś Jojo Moyes. Nie mogło być lepszej rekomendacji. 
    Główna bohaterka, Jess wyjeżdża do Francji na wakacje, do ojca swojego syna. Rozstała się z Adamem kilka lat wcześniej i utrzymuje z nim bardzo chłodne stosunki. Zgadza się na wakacje za namową matki. Mama Jess choruje na chorobę Huntingtona. Jak wyjaśnia autorka, to śmiertelna choroba, jakby połączenie Alzheimera, stwardnienia zanikowego bocznego i Parkinsona. Jess spróbuje odbudować relacje ojca z synem, sprostać oczekiwaniom matki. 
    Nie wiem, czy muszę komuś przypominać "Zanim się pojawiłeś" Moyes. To historia trudnej miłości pomiędzy młodą kobietą i sparaliżowanym mężczyzną. Powieść o bardzo trudnym wyborze pomiędzy życiem i śmiercią. Przyznaję, spodziewałam się czegoś równie emocjonującego, albo podobnego w fabule. Tak naprawdę, liczyłam na morze łez. Ostatecznie jednak spadło ich zaledwie kilka.  
   To przede wszystkim opowieść o rodzącej się na nowo miłości, o budowaniu relacji ojca z synem. Postać chorej matki jest tu na drugim planie, chociaż choroba ostatecznie zawsze ma ostatnie zdanie. Huntington jest genetyczny.  
    Jednak gdzieś mniej więcej w połowie "Francuskie lato" zaczęło mnie wciągać. Może nie jako wyciskacz łez, raczej jak całkiem przyjemny, dorosły romans. 
   To natomiast, co podobnie jak w "Zanim się pojawiłeś" ostatecznie wpływa na moją ocenę, to zakończenie. Tutaj nie mogę zdradzić zbyt wiele, ale...przy tak strasznej chorobie śmierć może przynieść nie tylko tęsknotę, żal i poczucie niesprawiedliwości, ale także...spokój. To chyba w tej książce najtrudniejsze i to łączy ją z książką Moyes. Trudno nam bowiem zgodzić się z tym, że śmierć może być w jakiś sposób ulgą. Nie tylko dla chorego ale także jego bliskich. Wszyscy dotknięci chorobą członka rodziny cierpią. I wszyscy w jakiś sposób potrzebują...ulgi. 
    Chciałabym przeczytać coś jeszcze autorki. Czyta się ją szybko, lekko, chociaż nie na tyle, żeby fabuła nie osadziła się gdzieś w głowie czytelnika. 
   "Francuskie lato" to niemal w całości wakacyjna historia, taka, którą czyta się na plaży, w kilka godzin. Zakończenie pozostawia jednak czytelnika z wieloma otwartymi, trudnymi kwestiami. Do przedyskutowania, przemyślenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz