niedziela, 5 listopada 2017

Mgnienie- Marcel Woźniak

   Mniej więcej rok temu Marcel zadebiutował biografią Leopolda Tyrmanda. Pamiętam, jak bardzo zaimponował mi ogrom pracy, jaką wykonał przy tej książce. Pół roku później Czwarta Strona wydała pierwszą część kryminalnej trylogii. Byłam pod wrażeniem. Poprzeczka została zawieszona dość wysoko. 
   W "Powtórce" detektyw Leon Brodzki zostaje przydzielony do sprawy, która niebezpiecznie przypomina pewną historię z przeszłości. Zagadka teoretycznie zostaje rozwiązana, a morderca złapany. W "Mgnieniu" okazuje się jednak, że wszystko dopiero się zaczęło. Ginie Sara, córka detektywa. Nie żyje policjant. Morderca publikuje w sieci tajemnicze nagranie. Nic nie jest takie, jakie się wydaje. 
   Przy kolejnych częściach kryminału zawsze mam pewne obawy, że powtórzą schemat. Nawet jeżeli "Powtórka" wciąga bez reszty, trudno byłoby czytać dwa razy tę samą historię... 
  Jednak poza bohaterami nic w "Mgnieniu" nie wydaje mi się takie samo. Leon Brodzki przeszedł zdaje się przemianę, której nie zarejestrowałam. Z detektywa trochę w "Powtórce" błądzącego we mgle, staje się człowiekiem stanowczym, Marcel nadaje mu mocny charakter. Wydaje mi się, że głównie za sprawą czarnego humoru. Humoru samego autora. Gorzki dowcip w najmniej odpowiednich momentach. Świetny.   
    Akcja częściowo zmienia swoje miejsce, drugoplanowi bohaterowie z pierwszej części, pojawiają się tutaj z własnym wkładem w historię. Mnogość bohaterów i sporo niespodziewanych wydarzeń pcha akcję do przodu.Naprawdę szybko.
   Marcel wydaje się dojrzewa...kryminalnie. Sceny są tu znacznie bardziej sensacyjne, sporo zwrotów akcji, zupełnie zaskakujących. Wszystko gna, chociaż czytelnikowi naprawdę trudno przewidzieć w jakim kierunku. Momentami wydaje się, że fikcja literacka zaczyna żyć swoim życiem i tak, jak to powinno mieć miejsce w kryminale, dzieją się rzeczy, o które naprawdę trudno w rzeczywistości. Nie mam tu na myśli nic fantastycznego, nie aż tak. Dzieją się natomiast rzeczy naprawdę...nierealne.
   Akcja zatrzymuje się w wątku obyczajowym, którego znacznie mniej w "Powtórce". Brodzki ma uczucia, zdaje się, że kocha, chociaż ponownie, w zupełnie nieszablonowy sposób. Jest tu taka scena, piękna, bardzo obyczajowa, zmienia spojrzenie czytelnika na głównego bohatera. Okazuje się, że Leon walczy również w sobie, o...miłość. 
  "Mgnienie" wymyka się schematowi kryminału, do jakiego przywykłam. Jest bardzo sensacyjne. Czyta się to trochę...scenami. Do mojej wyobraźni one trafiają, widzę je. Jak w filmie. 
  I znowu...ostatecznie nic nie wiem. Czekam na kolejną część, mam nawet pewne podejrzenia, jak się potoczy...
  Marcel, z przyjemnością patrzę na Twoją literacką drogę. "Mgnienie" jest świetne. Literacko. Nie wiem, co wymyślisz w kolejnej części, wiem natomiast, że zrobisz to dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz