Zastanawialiście się kiedyś, na czym uczą się psychologowie? Lekarz ogląda wątrobę, mózg w formalinie. Potem na różnych stażach przygląda się zabiegom, obserwuje pacjentów. Dobrze, a psycholog? Ze względu na wyjątkową formę pracy, bardzo często jeden na jeden, trudno byłoby pozwolić studentowi na "podglądanie" konsultacji. Obecność osób trzecich wpłynęłaby na nawiązanie kontaktu, zawiązanie tej swoistej, opartej na zaufaniu i poufności, relacji. Dlatego studentów wpuszcza się do gabinetów raczej rzadko. Jak zatem mają się nauczyć, jak powinna wyglądać taka wizyta? Często ćwiczy się "na sucho", odgrywając scenki. Ale można prościej. Podstawą zrozumienia wielu mechanizmów jest studium przypadku. Czyli to, co jako studentka lubiłam najbardziej ;-).
Dlaczego o tym wspominam? Ano, bo "Supernormalsi" to w moim odczuciu właśnie takie stadia przypadków pewnych bardzo wyjątkowych osób. Nad wyraz odpornych dorosłych, którzy w dzieciństwie zostali narażeni na jakieś dezadaptacyjne czynniki. Autorka początkowo opisuje, bazując na wynikach badań, statystycznie, co takiego musi się wydarzyć, żeby trudność w dzieciństwie zaowocowała takim "supernormalsem". Opowiada również o tym, jak bardzo takie osoby fascynują badaczy. Czy jednak to będzie najciekawszy aspekt tej książki? Dla czytenika nie-psychologa, nie wiem.
Wiem natomiast, co z pewnością jest ogromną jej wartością. Taką, dzięki której z czystym sumieniem mogę ją polecić każdemu czytelnikowi. Opowiada ona historie osób, które przezwyciężyły, często trudne do zrozumienia, trudności. Te relacje, czy jak nazywają je psychologie stadia przypadków, to ogromna lekcja. Taka, z której każdy z nas, w domowym zaciszu, spod ciepłego kocyka, może czerpać lekcje. To też książka, która w moim odczuci, niesie nadzieję. Nadzieję na to, że bez względu na to, co chowamy w piwnicy, życie ma prawo wielokrotnie nas zaskoczyć.
Widzę jeszcze jedno, bardzo ważne zastosowanie tej książki. Poza tym, że podnosi świadomość swojej odporności psychicznej, zwraca uwagę na to, w jaki sposób należy o tę odporność dbać. Z zatkanym uchem idziemy do laryngologa, z bolącym zębem do stomatologa, a z całą walizką trudności z dzieciństwa do...no właśnie. Tę walizkę należy zanieść na terapię. I chociaż nasza świadomość w tym zakresie jest coraz większa, nigdy dość takich książek, które mają szansę kogoś do tego skłonić.