poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Małe szczęście- Dee Williams

    Uwielbiam oglądać na Pintereście malutkie domki w środku lasu. Utopione w zieleni, albo w całości pokryte śniegiem. Lubię też oglądać takie miejsca hotelowe, malutkie domki do wypożyczenia na tydzień. I marzę sobie, że kiedyś sama będę taki miała. Gdzieś w zupełnej dziczy. Nigdy tylko nie zastanawiałam się nad tym, w jaki sposób doprowadzę do tej dziczy bieżącą wodę... A Dee Williams owszem. Poniekąd. 
     Autorka nie jest zadowolona ze swojego życia. Niby wszystko ma, pracę, dom na kredyt i równy trawnik. Czuje jednak, że to, co powinno być synonimem klasy średniej, dobrobytu, w rzeczywistości przysparza jej więcej obowiązków i kłopotu, niż szczęścia. Wszystko zmienia się, kiedy pewnego dnia trafia na artykuł o człowieku, który zbudował sobie bardzo mały dom. Postanawia przewrócić swoje życie do góry nogami. 
    Autorka pracuje jako inspektor do spraw zanieczyszczeń ekologicznych. Codziennie ogląda fabryki produkujące różne bardzo potrzebne rzeczy i przede wszystkim to, co po nich zostaje. Odpady, które niszczą planetę. Co więcej, zwraca ona uwagę na strasznie istotną kwestię. Te wszystkie korkociągi, ramki na zdjęcia, kolekcje kieliszków i obrusów, w rzeczywistości nie czynią nas wcale szczęśliwymi. W pogoni za pieniędzmi i dobrami materialnymi uciekają nam cudne spektakle, które codziennie oferuje nam natura. Zachody słońca, mróz, malujący na szybie abstrakcyjne obrazy, czy poranny chłód w letni dzień. A mały domek pozwolił, przynajmniej autorce, dostrzec wszystko to, co piękne, a nie koniecznie do kupienia. 
    Jestem zachwycona tą książką, historią życia autorki i ideą małych domków. Nie wiem, czy potrafiłabym tak jak ona, wiem natomiast, że ta lektura wiele wniosła w moją codzienność. Patrzę uważniej na to, co dookoła i kilka razy zastanowię się, zanim kupię następną plastikową pierdołę. Dowiedziałam się też, czym jest toaleta kompostująca (nie będę spoilerować, sprawdźcie sami :D) i coraz bardziej marzę o własnym, małym domku. To piękne marzenie i wspaniała książka. Taka, która we mnie obudziła marzenie, a kogoś innego może popchnąć do zupełnej zmiany swojego życia.  

wtorek, 11 sierpnia 2020

Mój chłopak i jego narzeczona- Inka Jabłońska

 
    Zupełna niewiadoma. Nie znam ani autorki, ani nie słyszałam wcześniej o tym tytule. Potrzebowałam jednak czegoś krótkiego, co przeczyta się lekko i szybko.
      Malwina została zaproszona na ślub swojego byłego chłopaka, Daniela. Postanawia wziąć w nim udział razem ze swoim obecnym mężczyzną, Jackiem. Powrót w rodzinne strony będzie obfitował w nieprzewidywalne spotkania dawnych przyjaciół, którzy nieco się zmienili od czasów liceum. Przygotowana na niezliczone żenujące sytuacje Malwina, zostanie wiele razy zaskoczona.
    Jaka ta książka jest wakacyjna i przyjemna. Zabawna od początku, bo sama sytuacja, w której zostają postawieni bohaterzy, jest kuriozalna, z czasem staje się coraz bardziej poważna. Co więcej, w zabawnych perypetiach bohaterów, autorka przemyca poważne rozterki dojrzałych ludzi, którym przyjdzie zmierzyć się w końcu z decyzją, której od wielu lat nie potrafią podjąć. Staną przed pytaniem, co jest dla nich ważniejsze, własny rozwój i pasje, czy poświęcenie dla uczucia.
    Świetna książka. Chociaż ostatnie zdanie przewraca całą fabułę do góry nogami, wiele zwrotów akcji spowodowało, że nie nudziłam się przy niej ani chwili. I czytałam z ogromną przyjemnością.
    Na plażę, urlop, albo jako plaster na złamane serce. Ta piękna okładka, na którą się skusiłam, zwiastuje naprawdę wspaniałą historię.

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Daisy Jones& The Six- Taylor Jenkins Reid



    Prawdę powiedziawszy zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po tej książce. Widziałam wiele zachwytów nad angielską wersją i wielkie oczekiwanie czytelniczego instagrama na jej polską premierę. Postanowiłam dać jej szansę.
     "Daisy Jones& The Six" to fikcyjna historia zespołu, który nigdy nie istniał. Została napisana w formie wywiadu- rzeki ze wszystkimi członkami zespołu i ich bliskimi. Książka opowiada o tym, jak The Six wspina się na listy przebojów i gdzieś po drodze spotyka eteryczną Daisy Jones. Ich losy łączą się i trwają w bardzo burzliwych relacjach aż do...pewnego momentu ;-).
     Kilka razy sprawdzałam, szukałam informacji w internecie, czy ten zespół naprawdę nie istniał. Wydawało mi się niewyobrażalne, że można stworzyć taką historię od początku do końca ją...zmyślając. Świadczy to o ogromnym talencie i wielkiej wyobraźni autorki. Podziwiam ogromnie i myślę, że to w tym właśnie tkwi geniusz tej książki.
    Dawno temu zafascynowała mnie muzyka Janis Joplin. Słuchałam zafascynowana chropowatym głosem ale pierwsze, co kupiłam, to wcale nie była płyta, a biografia Janis. I ta książka, do złudzenia mi ją przypomina i wydaje mi się, że nie mogłabym znaleźć większego komplementu. Historię Janis Joplin napisało bowiem życie, a ta została wymyślona.
    To jednak nie wszystko, co spowodowało mój zachwyt. Życie muzyków z The Six to głównie narkotyki, alkohol i przypadkowe znajomości. To bardzo ważna część tej powieści i powód, dla którego Billy, frontman zespołu przechodzi ogromną przemianę. Jednocześnie jest to również powód, dla którego nie dogaduje się on z Daisy. Między bohaterami buzują sprzeczne uczucia. I to autorka pokazała świetnie. Brak możliwości podjęcia słusznej decyzji, ich wieczne przyciąganie- odpychanie i to, w jaki sposób kończy się powieść- zupełnie mnie pochłonęło. Relacja Billy'ego i Daisy to kanwa zespołu ale też tej książki. Szarpie uczuciami czytelnika, chociaż to nadal wywiad!
    Jeżeli natomiast mowa o narkotykach, to Taylor Jenkins Red ponownie ma u mnie ogromnego plusa. Pokazuje uzależnienie, trzeźwość ale także wieczną pokusę, na którą narażony jest abstynent. Nie koloruje narkotykowego haju, pokazuje, czym on się kończy. Z drugiej strony  nie straszy. Trafia gdzieś pomiędzy.
    Jakoś...nie potrafię się pozbierać po tej lekturze. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a zakończenie zostawiło z gulą w gardle. Autorka jest genialna, taką historię mogłoby napisać życie.