Najbardziej popularną w masowym odbiorze autorką współczesnej poezji jest Rupi Kaur. Przyznaję, uwielbiam i wracam do jej pierwszego tomu "Mleko i miód" dość często. Nie udało mi się jednak dotychczas znaleźć nic, co mogłabym postawić obok niej na półce. Aż do czasu, kiedy kurier przyniósł "Inward".
Pięknie wydany, opatrzony prostymi ilustracjami tom poezji traktuje przede wszystkim o istotności rozwoju osobistego. W pierwszych częściach autor umieścił utwory dotyczące samoakceptacji, które dla mnie są nie tylko przepiękne ale dotykają najczulszych strun mojej wrażliwości.
Podobnie jak w książkach Rupi Kaur, znajdziemy tu wersję angielską i polskie tłumaczenie. Zabieg, wydaje mi się nie tylko konieczny, ale także bardzo potrzebny. Tłumaczenia w "Inward" są bardzo dobre ale czasami trudno oddać idealnie zamysł autora, tym bardziej w poezji. Wybór należy zatem do czytelnika.
Motywujące, skłaniające do pochylenia się nad samoakceptacją wiersze, do których wrócę w każdej chwili zwątpienia w swoje umiejętności, w swoje wnętrze. Wiem już, że "Inward" zajmie jedno z głównych miejsc w mojej bibliotece. Ta książka jest mi zwyczajnie potrzebna. Jako kobiecie, której trudno pokochać i zaakceptować swoje ciało. Jako człowiekowi, który bez przerwy podważa swoje umiejętności.
To tomik poezji, który leczy zwichrowaną duszę. Pokazuje sposób, w jaki powinniśmy obchodzić się ze swoimi emocjami, z samym sobą. Taką poezję chcę czytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz