poniedziałek, 6 lutego 2017

Susza- Jane Harper

 
  W Kiewarrze, małej miejscowości w Australii od dłuższego czasu panuje susza. Utrzymujący się z rolnictwa mieszkańcy popadają w coraz bardziej skrajne stany emocjonalne. Roślinność usycha, zwierzęta zdychają, wysycha rzeka. Ludzie pomagają sobie jak mogą. Do czasu, kiedy oczy wszystkich zwracają się w stronę gospodarstwa Luke'a Haldera. Na jego farmie znaleziono ciało jego żony i kilkuletniego synka. Morderca oszczędził jedynie maleńką Charlotte. Kilkaset metrów dalej policjanci znajdują samego Luke'a z...odstrzeloną głową. Sprawa jest ewidentna. Samobójstwo. Do czasu, kiedy do miasta na pogrzeb nie wraca Aaron Falk. Ludzie coraz głośniej mówią o tragedii sprzed lat. Wtedy zginęła młoda dziewczyna, przyjaciółka Luke'a i Aarona. Czy te sprawy są w jakiś sposób powiązane? I dlaczego Luke miałby zabić tylko jedno ze swoich dzieci?  
   Debiutancka powieść Jane Harper, uhonorowana literacką nagrodą stanu Wiktoria. Robi furorę na całym świecie. Dlaczego? 
  Odpowiedź jest banalnie prosta. To bardzo dobrze napisany kryminał, który czyta się niemal jednym tchem. Osadzenie akcji w bardzo dla nas egzotycznej Australii dodaje "Suszy" tajemniczości. Książka pozwala w jednej chwili przenieść się do świata,o którym prawie nic nie wiemy. 
     W "Suszy" nie ma oczywistości. Żaden bohater nie jest do końca zły, albo dobry, nawet najważniejsza postać, Falk. W pewnym momencie zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy to nie on...Luke też nie jest kryształowy. 
   "Susza" to ten rodzaj kryminału, który naprawdę lubię. Czytelnik ma tu bowiem realne szanse na odkrycie sprawcy (co wcale nie oznacza, że jest on taki oczywisty). Bohaterów, a co za tym idzie ewentualnych podejrzanych nie ma zbyt wielu, wszystkich jednak łączy pewna intryga. Sprawa śmierci nastoletniej Ellie, Dramaturgi dodaje paraliżująca życie miejscowości susza.  
   Jane Harper napisała kryminał, który czyta się z przyjemnością. Wciąga, skłania do własnego śledztwa i zostaje z czytelnikiem na dłużej. Mam ogromną nadzieję na kontynuację. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz