To pierwsza od dawna książka, która zupełnie nie zachęciła mnie okładką. Zazwyczaj bowiem daję się złapać na marketingowy chwyt okładkowy. Ta natomiast zupełnie do mnie nie trafiła, nie przyciągnęła, a co najważniejsze, w żaden sposób nie oddała treści.
Główna bohaterka, Ani (TifAni), żyje życiem, które my nazywamy chyba american dream. Ma narzeczonego, dobrą pracę, pieniądze, planuje ślub jak z bajki. Jest jednak coś, co jej w tym przeszkadza. Przeszłość. Zdarzenia ze średniej szkoły, traumatyczne wydarzenia, które Ani zostawiła za sobą tylko pozornie.
Wydawca porównuje "Najszczęśliwszą..." do "Dziewczyny z pociągu" albo "Zaginionej dziewczyny". Nie! Zupełnie nie. Historia jest totalnie inna, tutaj nie chodzi o to, co ma się wydarzyć, ale o to, co już było.
To, co sprawia, że ta książka jest aż tak genialna, to przede wszystkim główna bohaterka, jej postawa wobec świata, jej szczerość i...język. Ani jest depresyjna, tragiczna ale w tym samym czasie bardzo...bezwzględna. To, w jaki sposób kalkuluje rzeczywistość...jak z zimną krwią się jej przygląda, sprawdza, czy aby jej się to opłaca. Naturalnie, usprawiedliwia ją jej przeszłość, ale! Czytelnik nie poznaje jej od razu, wszystko rozwija się powoli. I jeżeli wydaje Wam się, że pierwsza tragedia Ani będzie tą najważniejszą...
Po tej książce ma się kaca. Takiego czytelniczego. Trudno bowiem znaleźć coś, co wciągnęłoby w równym stopniu. Naprawdę...mocna, dobra lektura. To jedna z tych książek, które zostają z czytelnikiem na długo, które wwiercają się w Twoje życie i nie chcą z niego wyjść przez bardzo bardzo długi czas.
Na pewno opisywany temat jest trudny i kontrowersyjny, ale tym bardziej warto po tę książkę sięgnąć. Tym bardziej, że ona była też motywacją do działania i dzięki niej powstała nowa polska marka ubrań Just Your Story.
OdpowiedzUsuń