wtorek, 8 lipca 2014

"Elita" Kiera Cass-recenzja

  Rywalek, sprawdzając przedtem, czy w Polsce została wydana część druga. Przeczytałam wcześniej wszystko, co czekało od pewnego czasu na przeczytanie tak, żeby Elitę zostawić sobie na koniec. Z góry założyłam bowiem, że będzie równie dobra, jak część pierwsza. Dopiero w trakcie lektury przypomniało mi się, że kolejne części prawie nigdy nie są tak dobre, jak te pierwsze...
 Ze spokojnym sumieniem skończyłam czytać pierwszą część
  Wydaje mi się, że nie zdradzę żadnej tajemnicy jeżeli napiszę, że America została zakwalifikowana do ścisłej dziesiątki kandydatek jako faworytka księcia Maxona. Nie trudno się też domyślić, że coś musi się skomplikować, czy książę znajdzie zatem wśród pozostałych kandydatek kogoś bliższego jego sercu niż America?
  Dawno już przyzwyczaiłam się do systemu klasowego i wszystkich podobieństw do Igrzysk Śmierci. W drugiej części nie są one zresztą aż tak bardzo jaskrawe. Jest natomiast coś zupełnie innego, co prawie na każdej stronie powodowało moją irytację. Autorką rozpoczyna wątek, moja przebiegła wyobraźnia już układa długi i zawiły algorytm jego rozwiązań, często dramatyczny, a tu...na tej samej stronie dowiaduję się, że to tak naprawdę nie było nic istotnego, nic takiego, co wpłynęłoby na fabułę, w zasadzie nawet nie wzruszyło Ameriki. Co więcej akcje, na które autorka zwraca szczególną uwagę, chociażby ataki rebeliantów, których w drugiej części jest coraz więcej, rozpływają się w mało wnoszących rozmyślaniach głównej bohaterki. Chciałabym wykrzyczeć autorce, więcej dramatyzmu! Więcej dynamiki! I konsekwencji. Jeżeli fabuła układa się tak, że buduje napięcie związane z pewnym wydarzeniem, to to wydarzenie powinno naprawdę wzbudzać emocje. Prawdziwe emocje, a nie tylko te lakonicznie opisane przez Americę.
 Autorka zaspokoiła za to moją ciekawość rozwinięciem wątku politycznego powieści. Historia Illei, jej pierwszy król, system klasowy, monarchia i to, jakie cechy powinna mieć odpowiednia rodzina królewska. Autorka nareszcie niejako odpowiada na pytania dręczące czytelnika od pierwszej części. Chociaż nadal nie wiem co to Norwego-szwecja...
  Elita nie zaskakuje. To dobra kontynuacja pierwszego tomu sagi, po której z pewnością sięgniecie po kolejną część (wróbelki ćwierkają, że na ostatnią część przyjdzie nam czekać do października). To, co mnie szalenie zasmuciło przy czytaniu tej książki to fakt, iż jest ona kierowana raczej do nastolatek. Do tego przedziału wiekowego, który nadal ma cień nadziei na dorosłe życie w pałacu u boku przystojnego i dobrego księcia. Trudno się zresztą dziwić, Kopciuszki, Śnieżki i te, które spały na ziarnku grochu namieszały nam w dzieciństwie w głowie. Myślę, że całkiem słusznie namieszały. Chociaż w starciu z rzeczywistością im jesteśmy starsze tym lepiej wiemy, że naszemu życiu bliżej do Kopciuszka sprzed bucika...

6 komentarzy:

  1. Jeny... nawet recenzję czyta się u Ciebie z zapartym tchem :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Spodobała mi się ta seria i z niecierpliwością wypatruję ostatniego tomu

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem ci że czekam na ''Jedyną'' <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo! Coś jeszcze widziałam, że jeszcze jedną książkę napisała pani Cass, Maxon się w niej wypowiada chyba...;-)

      Usuń
  4. Ooo nie.! Kolejna negatywna recenzja! Chciałabym aby była jeszcze lepsza od pierwszej części, a tu chyba się rozczarowuję :< Chyba poczekam z kupnem książki :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy w historii całej literatury i kinematografii powstało wiele drugich części lepszych od pierwszych ale..."Elita" nie należy do tych najgorszych, nie zniechęcaj się! :)

      Usuń