niedziela, 31 lipca 2016

Jak powietrze- Agata Czykierda- Grabowska

     Lubię powieści new adult. Fajnie, że są. Są lekkie, wzruszające i takie...wakacyjne. Przyciągają okładkami (!) i obietnicą emocjonalnej burzy. W Polsce niewielu jest autorów piszących NA. Chociaż nie powiedziałabym, że to pierwsza taka książka, faktycznie, konkurencja w tej dziedzinie jest raczej znikoma. Autorka postawiła sobie poprzeczkę naprawdę wysoko.
  Oliwia, dziewczyna z dobrego domu, przejeżdża na czerwonym świetle. Zdążyłaby, gdyby nie młody mężczyzna na pasach. Wypadek pociąga za sobą ogromne konsekwencje, chociaż chłopakowi, Dominikowi nie stało się nic poważnego. Dominik zmuszony jest zaprosić obcą Oliwię do swojego trudnego, młodego życia.  Żadne z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, że te kilka sekund absolutnie zmieni całe ich życie.
  Dominik skrywa sekret. Oliwia również. New adult, wiadomo. Oliwia jest sympatyczna, nie jest idealna. W końcu! Dominik jest tego typu facetem, którego ma się ochotę schrupać. Chociaż też daleko mu do new adultowego ideału, bo brak mu...doświadczenia.
  Książce natomiast z pewnością nie brak pikanterii, lekkości, przyjemności z lektury. Akcja rozgrywa się w wakacje, łatwo się dostosować. Trudniej natomiast...przeczytać. Niczego bym jej nie zarzuciła, tylko...jest lekko przegadana. Całość można by zmieścić może na mniejszej ilości stron. A może dodać jej więcej..akcji?
  "Jak powietrze" przyjemnie kołysze. Do poczytania na plaży, do poczucia, że dzieją się na tym świecie rzeczy...nieprzewidywalne.

środa, 13 lipca 2016

Hirameki- kolorowanki to przeszłość!


 Jeżeli śledzicie mojego bloga na bieżąco, wiecie zapewne, że jestem ogromną fanką kolorowanek, zentangli i wszystkich kreatywnych odstresowywaczy :) Dlatego niemal rzuciłam się na nowość wydawnictwa PWN, "Hirameki". Zakochałam się w tych kolorowych plamkach.
  Pamiętacie jak w przedszkolu robiło się wodnym farbkami plamy na połowie kartki, odciskało na drugiej połowie by zobaczyć, co powstało? To bardzo zaawansowane plamy. Zacznijmy od czegoś prostszego. Koło, które powstaje pod mokrym kubkiem kawy? Barszcz rozlany na obrusie? Pomidorowa na białej koszuli? Ohyda? Przyjrzyjmy się im chwile dłużej. A gdyby tak dorysować im...łapki i pozwolić zeskoczyć na podłogę? A może to balon, który odleci za chwilę za okno?
  Duet Pong i Hu zauważyli w plamach coś...nadzwyczajnego.
  Książka nie tylko antystresowa. Skłania do zatrzymania się nad czymś, co pozornie brzydkie.
Przez Hirameki plamy nigdy już nie będą takie same!

niedziela, 10 lipca 2016

Kiedy pada deszcz- Lisa de Jong

 
    


  Zaczęłam ją czytać w "popromyczkowym" kacu. Link do recenzji "Promyczka" tutaj. Potrzebowałam czegoś, co podobnie wstrząśnie moimi emocjami, ale może...dobrze się skończy? Wszyscy zachwalali, a poza tym...ta okładka...;)   Główna bohaterka, Kate, przeszła w swoim młodym życiu naprawdę trudne chwile. Chwile, które zmieniły ją i jej podejście do drugiego człowieka nieodwracalnie.
   Kate przyjaźni się z Beau. Beau traktuje jednak ich relację troszkę inaczej. Widzi w Kate nie tylko przyjaciółkę, ale również...kobietę. Ta jednak stara się tego nie zauważać. Nie potrafi przełamać lęku przed mężczyznami. Do czasu kiedy na jej drodze staje Asher...Asher, który podobnie jak ona skrywa pewną tajemnicę...
  Brzmi znajomo? :) "Promyczek"? No nie do końca. Czytałam wcześniej recenzje, której autorka porównywała obydwie książki i spodziewałam się "Promyczka" 2. Bynajmniej. Zgadzam się, schemat jest nieco podobny, ale to dwie zupełnie inne historie. Beau to nie Gus. Nie tylko historia jest inna, ale przede wszystkim styl autorki. Dużo tu ciężkich, smutnych przemyśleń, które w gruncie rzeczy niewiele wnoszą do fabuły. 
    "Kiedy pada deszcz" wzrusza, chociaż nie bawi. Jest piękna, naprawdę. Idealna na wakacje, do czytania nie tylko w deszczowy dzień. Jeżeli jednak miałabym wybierać, wolę "Promyczka". Albo inaczej. Zaczęłabym od przeczytania "Kiedy pada deszcz", dopiero potem "Promyczka". Wtedy książka należycie Was zachwyci :)

czwartek, 7 lipca 2016

Kiedy odszedłeś- Jojo Moyes

   Jojo Moyes jest absolutnie jedną z leszych autorek kobiecych. Jej "Zanim się pojawiłeś" jest chyba pierwszą książką, przy której płakałam.  Podobno czytelników tak bardzo interesowały losy głównej bohaterki, że autorka postanowiła napisać kontynuację.
 Will, główny bohater poprzedniej części, bardzo namieszał w życiu Lou. Jeszcze więcej kłopotów sprawiło jednak jego zniknięcie.  Lou nie potrafi na nowo poukładać swojego życia,  tkwi w martwym punkcie. Mieszka i pracuje w Londynie, jednak tutaj też ciągle gonią ją wyrzuty sumienia. Do czasu, kiedy w jej życiu pojawia się Lily i...pewien ratownik medyczny.
  Nie byłam chyba zainteresowana dalszymi losami Lou. Wydaje mi się, że zakończenie "Kiedy się pojawiłeś" było doskonałą klamrą, Historia była dla mnie zamknięta. Byłam jednak ciekawa, co takiego wymyśliła autorka, by przyciągnąć czytelnika skorego do czytania kontynuacji.
To, co dzieje się w "Kiedy odszedłeś" zaskakuje od pierwszych stron. Mniej tutaj romansu, więcej przemyśleń i relacji pomiędzy rodzicami, a dziećmi. Nie oznacza to jednak, że miłość się nie pojawia. Bynajmniej!
  Bardzo trudno po nią nie sięgnąć. Równie trudno przy niej ani razu się nie...zaśmiać :). Jednak! Więcej tu humoru niż w poprzedniej części.
  W kinach obecnie można obejrzeć ekranizację pierwszej część, zapewniam jednak, że książka jest znacznie bardziej wzruszająca. "Kiedy odszedłeś" jest natomiast idealnym plastrem na ranę, którą pozostawia "Zanim się pojawiłeś".